11 czerwca, 2013

Odc. 15

W komentarzach piszcie, czy się podoba :)
" Podwójne życie "
Odc. 15
              Do końca dnia nie odezwałam się do Kamili ani słowem, mimo, że prowokowała mnie. Ale i tak miarka przebrała się następnego dnia - Kamila zaczęła rozpowiadać najpierw Dave'owi różne, niestworzone rzeczy, a następnie Morgan. Później reszcie klasie. Dave jak to usłyszał, zaczął się śmiać i nie mógł się opanować. Próbowałam go uspokoić chyba przez dziesięć minut. Kamila na to tylko się skrzywiła, ale nic nie odpowiedziała. Szczerze mówiąc cieszyłam się z tego - miałam pewność, że w żaden sposób jej nie odpowiem.
              Wraz z Dave'm wpadłam na trening mocno spóźniona. Alex nie ukrywał, że nie jest z tego powodu szczęśliwy - pół godziny to całkiem sporo czasu.
- Zostaniecie o pół godziny dłużej po treningu. Nadrobicie to, co reszta grupy zdążyła przez ten czas zrobić. Dave, nie rób takiej miny. Za chwilę przyjdzie Maks i to on z wami przeprowadzi trening. Następnie chyba zmienia Maksa Janet, ale nie jestem pewien... - powiedział Alex.
- Dlaczego dzisiaj będziemy mieć tak dużo różnych nauczycieli? - spytałam.
- Żebyście nie przywykli do jednego. A teraz wszyscy na ściankę wspinaczkową! - zawołał Alex i wyszedł.
- Trening z moim ojcem nie należy do najłatwiejszych. - powiedział Dave. Wzruszyłam ramionami i skierowałam się w stronę ścianki.
- Damy sobie radę. - skomentowałam i zaczęłam się wspinać.
             Kolega z pracy i klasy miał rację - trening z szefem nie należał do najłatwiejszych. Wręcz był jednym z najtrudniejszych w całym moim życiu. Z Janet było podobnie - dawała nieźle w kość. Dzięki temu nauczyłam się kilku nowych ruchów i bardziej poćwiczyłam stare ruchy. Przy okazji pojawił się ból mięśni. Na szczęście w domu Janet miała jakąś maść po której ból przeszedł.
             Kolejny dzień to była sobota - dzień, przynajmniej u mnie, wolny od pracy. W południe koleżanka z pracy zapukała do drzwi od mojego pokoju i spytała, czy możemy porozmawiać. Kiwnęłam głową.
- Emily... Może to nienajlepsza pora... Powinnaś teraz być w domu dziecka, Moriss próbuje cię zabić... Ale widzisz, jest powód tego ostatniego.
- Naraziłam mu się na misji... - westchnęłam. Janet pokręciła głową.
- Nie tylko o to chodzi. Widziałam całą misję. Zauważyłaś, że Moriss zdziwił się na twój widok? - kiwnęłam głową. Nie rozumiałam o co chodzi. Janet westchnęła. - On uważał do tej pory, że nie żyjesz.
- Dlaczego miałby tak myśleć? - Janet przez chwilę nie odpowiadała. Pewnie zastanawiała się, co dalej powiedzieć.
- Bo widzisz... On miał nie zbyt dobre relację z naszymi rodzicami. Wszyscy myśleli, że nie żyjesz wraz z nimi. - spojrzałam na nią zdziwiona. Czy ona powiedziała naszymi?! - Emi, jesteś adoptowana. Ja jestem twoją prawdziwą siostrą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz