15 czerwca, 2013

Odc. 16

Za błędy przepraszam :)
" Podwójne życie "
Odc. 16
             Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Przez chwilę wydawało mi się, że się przesłyszałam. Potem, że to Janet źle wyraziła to, o co jej chodzi. Wreszcie dopuściłam to do swojej świadomości i zaczęłam się zastanawiać, dlaczego mnie oddali do adopcji - przecież kobieta siedząca koło mnie mogła mnie pilnować. Na koniec zaczęłam się zastanawiać, dlaczego mi wcześniej o tym nie powiedziała. Zapytałam o to.
- Nie mogłam. W sumie teraz też nie mogę...
- To dlaczego to zrobiłaś? - byłam zdziwiona.
- Żebyś mogła zrozumieć wiele różnych spraw. Na przykład dlaczego mieszkasz u mnie. - byłyśmy przez chwilę w ciszy. Nie wiedziałam co powiedzieć, ani co będzie dalej. - Emily... Jeśli tylko będziesz chciała, to będziesz mogła dalej u mnie mieszkać gdy ktoś z twojej przyszywanej rodziny będzie mógł się wami zaopiekować... - kiwnęłam lekko głową. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc siedziałyśmy w ciszy. Wreszcie siostra wyszła. Nie powiem, ucieszyłam się. Chciałam pobyć sama, aby przemyśleć sobie to wszystko. Odpaliłam laptopa i włączyłam Skype. Po chwili wyłączyłam go i wpatrywałam się w pulpit. Z piętnaście sekund później program przez który mogłam się porozumiewać z innymi agentami zaczął migać. Oznaczało to, że są jakieś problemy w I.A. Pierwsze co, to weszłam w wiadomości, gdzie zawsze dostawałam informację. Tam dostałam wiadomość, że uciekł Moriss, a ja jestem w niebezpieczeństwie. Zamknęłam szybko klapę od laptopa i poszłam szybko do kuchni, gdzie siedziała Janet. Na szczęście była sama.
- Janet... Moriss uciekł! - krzyknęłam.
- Włącz alarm. - powiedziała. To nie było do mnie tylko do domu, który wykonywał wszystkie rozkazy Janet. Oczywiście nie były to typu "zrób pranie", "ugotuj obiad".
- Alarm został włączony. - powiedział damski głos. Należał on do domu. Musiałam być przerażona lub coś w tym stylu, bo gdy moja siostra popatrzyła na mnie, powiedziała do mnie spokojnym głosem, że nic mi nie grozi. Nie wierzyłam jej - teraz nic nie było pewne. Mogłam w każdej chwili zostać porwana lub zabita, a Janet nawet nie wiedziałaby kiedy to się stało. Zaczęłam rozmyślać o tym, gdzie teraz może być Moriss. Z moich zamyśleń wyrwała mnie Janet, oznajmiająca, że idzie po swojego laptopa i zaraz wróci. Wróciła całkiem szybko. Siadła przy stole i włączyła laptopa. Po pięciu minutach zawołała, że mam ubierać buty, ponieważ wyjeżdżamy. Tak też zrobiłam - ubrałam buty (ona również) i poszłyśmy do jej samochodu. Z tamtąd pojechałyśmy do I.A. Podejrzewam, że szef jej wysłał jakąś wiadomość, że ma mnie tam zawieść. Ale w tej chwili mało mnie to obchodziło. Wbiegłyśmy razem do agencji, gdzie Janet kazała mi iść do jednego z przytulnych pokoi i poczekać na nią, a sama poszła do gabinetu szefa. Ja, zgodnie z jej rozkazem, ruszyłam w stronę jednego z pokoi. Po drodze zaczęłam się zastanawiać, po co je zbudowano.
            Po piętnastu minutach siedzeniu na kanapie i oglądania telewizora (w każdym pokoju znajdował się jeden) do pomieszczenia wszedł Maks. Przywitaliśmy się, i zaczął mi wyjaśniać, że będę tutaj do póki nie złapią Morissa. A gdyby go dzisiaj nie złapali, to zostanę tutaj do wieczora, oczywiście z Janet.
- Maks, wiedziałeś o tym, że jestem adoptowana, a Moriss myśli że nie żyję, więc dlaczego wysłałeś mnie na misję? - wypaliłam po chwili.
- Ty jedyna z grupy nie byłaś jeszcze na żadnej misji.
- Mogłeś mnie wysłać na inną.
- Miałem nadzieję, że Moriss cię nie zobaczy. Ale stało się, a ty jesteś w niebezpieczeństwie. Na pewno poradzisz sobie z tym. - kiwnęłam głową i spuściłam wzrok. - Emily... Wiem, że to wszystko cie już przerasta. Dopiero co nie miałaś wrogów z wyjątkiem kuzynki. Mieszkałaś normalnie z rodzicami. Pewnie nie miałaś żadnych większych zmartwień. A teraz mieszkasz z prawdziwą siostrą, twoi rodzice są w szpitalu, a wróg chce ciebie zabić. Jesteś silna, tak samo jak twoi prawdziwi rodzice, więc poradzisz sobie z tym. - próbował dodać mi ochoty szef.
- Oby... - mruknęłam gdy Maks wyszedł. Chciałam, żeby było już po wszystkim, ale jednocześnie wiedziałam, że nie będzie - Moriss nie zostawi mnie w spokoju dopóki nie umrę, a mojej świadomości że zostałam adoptowana nic już nie zmieni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz