31 sierpnia, 2013

Odc. 36

    To już, niestety, ostatni odcinek. Dlatego postanowiłam założyć nowego bloga Lose instruction of how to live . Mam nadzieję, że zajrzycie na niego oraz że opowiadanie spodoba się Wam :)
"Podwójne Życie"
Odc. 36
         - Em... - podszedł do mnie Dave. - Co u ciebie?
- Dobrze. - skłamałam. Spojrzał na mnie krytycznie...
- Taaa, jasne. Ale wiem, jak poprawić ci humor...
- Jak? - przerwałam koledze.
- ... na pewno się ucieszysz, i przestaniesz się wszystkim martwić. To będzie dla ciebie najlepsza wiadomość od kilku dni...
- Dave, możesz mi wreszcie powiedzieć, o co chodzi?!
- ... jak się o tym dowiedziałem, to aż nie mogłem w to uwierzyć...
- Dave! - warknęłam.
- ... zresztą mój tata i twoi rodzice też... Z tego co mówił mi tata, są przeszczęśliwi. - westchnęłam. Powoli traciłam nadzieję, że Dave wreszcie powie mi te "wspaniałe wieści". No cóż, jednak było warto poczekać. - No i wiesz, ty też będziesz przeszczęśliwa, i ja się nawet nie dziwię... - przestałam słuchać Dave'a. Podeszła do nas Morgan. Dave chyba jej nie zauważył, bo dalej kontynuował swoją gatkę. Aż wreszcie wydukał to, co miał. - Moriss nie żyje.
- Nie żyje?! - krzyknęłyśmy szeptem z Morgan.
- O cholera... Morgan... Nie widziałem cię... - powiedział Dave, zmieszany.
- Emily mi o wszystkim powiedziała, więc nie musisz się przejmować. - Dave posłał mi zdziwione spojrzenie. - Moriss nas zaatakował. - nasz kolega pokiwał głową.
- No dobra, ale był jeszcze jeden facet, który również mnie chciał zabić.
- On jest niegroźny, przynajmniej póki siedzi w więzieniu i Moriss mu nie pomoże się z niego wydostać.
- Dlaczego miałby mu pomagać? - spytałam myśląc, że Dave będzie dobrym szefem, sama nei wiem czemu.
- Bez niego Morissowi nie uda się załatwić twoich rodziców.
- Ok, możemy przestać o tym gadać? Emily nic nie grozi, bo jeden nie żyje, a drugi jest niegroźny i siedzi za kratkami... - powiedziała Morgan. Uśmiechnęłam się.
- Tak, pewnie już wszystko będzie dobrze. - Morgan pokiwała głową i podeszła do Dave'a. Wyglądali razem całkiem ładnie.
- Dave... musimy porozmawiać... i to jak najszybciej. - Dave spojrzał w stronę kolegów, którzy się rozgrzewali. Widać, że nauczyciel od w-fu postanowił dać nam dzisiaj spokój.
- Jasne. - odparł kolega. Poszłam w stronkę rozgrzewających się kolegów i sama zaczęłam ćwiczyć.
         W taki oto sposób Morgan i Dave zostali parą. Niestety, żadne z nich nie chciało mi wyjawić jak przebiegała ich rozmowa... Ale to nic - pasują do siebie, tak samo z dogadywaniem się. Ja wreszcie mogłam odetchnąć z ulgą z powodu śmierci Morissa. W sumie to nie tylko ja - moi rodzice oraz rodzeństwo także. Od wycieczki moje relacje z Kamilą są o wiele lepsze. Za Markiem... za Markiem tęsknię, ale wiem, że nie chciałby, żebym była smutna. Dlatego staram sobie radzić, i wychodzi mi to całkiem nieźle, i w szkole, i w I.A. Na treningach nie robię już tak wielu błędów, przez co Alex jest ze mnie zadowolony.
KONIEC

28 sierpnia, 2013

Odc. 35

    Zanim przeczytacie odcinek, zapraszam do zakładki "3 miesiące bloga" :)
"Podwójne Życie"
Odc. 35
           Jedyne co pamiętam oprócz mojego chłopaka we krwi, to to, że zaczęłam krzyczeć jego imię. Ktoś mnie objął, próbował uspokoić, i mówił, że Marek. nie żyje. Nic więcej nie pamiętam.
            - Jak to się stało? - spytałam po raz kolejny Morgan leżąc w łóżku. Wiedziałam, że wyglądam okropnie.
- Już ci mówiłam...
- Jak to się stało?
- Patrzyliśmy przez okno. On się wychylił i wypadł. - patrzyłam tępo w ścianę. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że Marek nie żyje. Mój Marek. Mój Marek, o którego mama mi kazała walczyć. Mój Marek, którego widziałam martwego... - Emily... Przykro mi... - pokiwałam tępo głową. - Proszę cię, przestań... Uśmiechnij się... On by tego nie chciał...
- Skąd możesz wiedzieć, co on by chciał?! Nie znasz go, więc nie mów nic o nim! - wstałam i podeszłam do okna. Z oka popłynęły mi łzy. Dopiero wtedy zrozumiałam, że nakrzyczałam na Morgan, mimo, że nic złego nie powiedziała i nie zrobiła. - Przepraszam, Morgan. - odwróciłam się do niej. - Tęsknie za nim.
- Widać. - posłałam jej zdziwione spojrzenie. - Zachowujesz się zupełnie inaczej niż zwykle. I chciałabym porozmawiać z tobą o czymś, chociaż wiem, że to nie odpowiedni moment, ale póki mam odwagę...
- Co jest, Morgan?
- Ukrywasz coś przede mną. Widzę to po tobie, Ems. Boli mnie to, że nie jesteś ze mną szczera.
- Wiesz o mnie wszystko. - skłamałam.
- Nie kłam, dobrze? Nie chcę się z tobą kłócić. Chcę, żebyś była wobec mnie fair. Ja ci mówię wszystko o mnie. - cholera. Przecież nie mogłam jej powiedzieć. Usłyszałam dziwny dźwięk, jakby wywalonych drzwi. Zbiegłam szybko na dół. Na dole stał jakiś facet, nieznajomy, a drzwi... drzwi były wywalone. Koło mnie stanęła Morgan.
- Kim pan jest?
- Nie ważne kim ja. Ważne kim ty jesteś, Emily.
- Skąd zna pan moje imię?!
- Zróbmy tak. Pójdziesz ze mną grzecznie, a obiecam ci, że zginiesz szybko i bezboleśnie. Wierz mi, to jest korzystniejsza oferta od tej, którą oferuje ci Moriss. - oferta?! - Widzisz, Moriss będzie próbował cię zabić powoli i boleśnie...
- Morgan, idź na górę! - odwróciłam się do przyjaciółki. Niestety, nie posłuchała mnie. Zaczęłam walczyć z nieznajomym. Upadłam i uderzyłam głową o podłogę. Wtedy stało się coś, czego zupełnie nie przeczuwałam. Byłam zaskoczona widokiem... Morissa.
- Zostaw ją. Ja byłem pierwszy. - wykorzystując to, że dwaj mężczyźni zaczęli się kłócić, wstałam, złapałam Morgan i poszłam szybko, ale cicho, na górę. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Janet. Powiedziałam jej, że Moriss i jeszcze jakiś koleś próbują mnie zabić. Obiecała, że zaraz przyjedzie. Po skończonej rozmowie, Morgan chciała wyjaśnień.
- Nie teraz, ok? Chciałabym pozostać przy życiu, a jeśli nie będziemy cicho, nie uda się to ani mnie, ani tobie! - usłyszałam kroki. - Ciii! - przystawiłam palca do ust, i schowałam się z przyjaciółką. Miałam tylko nadzieję, że uda mi się wytrzymać do przyjazdu Janet. Niestety, szanse miałam nie wielkie. Bałam się o siebie i Morgan. Musiałam nas chronić przed Morissem i tym drugim gościem, ale strach mnie paraliżował. Nie mogłam dzięki niemu trzeźwo myśleć. Co się ze mną działo?! Przecież byłam agentką! Nie mogłam się dać strachu! No i przecież nie raz walczyłam z Morissem, więc co mi zaszkodzi jeden przestępca więcej?! Pomimo tego modliłam się, żeby Janet już przyjechała. Modliłam się tak około pięciu minut, aż wreszcie przyjechała z resztą agentów. Aresztowali i jedno, i drugiego. Morgan była przerażona, i kazała mi to wyjaśnić. Byłam jej to winna.
- Zostawię was same. - powiedziała Janet i zeszła na dół. Poszłam z przyjaciółką do mojego pokoju.
- Wiem, że to źle wygląda... I w sumie tak jest... - pokręciłam głową. - Morgan, nie wiem od czego zacząć...
- Może zacznij od początku? Jak to się stało, że oni chcą twojej śmierci?
- Jestem agentką. - szepnęłam. - Moi rodzice i rodzeństwo też nimi są. Moriss to ich wróg. Myślał, że kiedyś zginęłam, ale tak nie było. Dlatego robi wszystko, żebym teraz była martwa. Drugiego mężczyzny nie znam. Widzę go pierwszy raz na oczy. - popatrzyłam na Morgan. Jej mina mówiła, że nie zrozumiała z tego nic.
- Poczekaj chwilę... Kim jesteś?!
- Agentką. Szpiegiem. Jak wolisz. Pracuję dla I.A.
- I.A.?! Przecież tam pracuje ojciec...
- ... Dave'a. Tak, zgadza się. To mój szef.
- Dave też w tym jest, tak? - pokiwałam głową. Bałam się, jak za chwilę zareaguję. To nie jest wiadomość, o której człowiek dowiaduje się codziennie. Patrzyłam na Morgan czekając na jej reakcję. - Cały czas byłaś smutna dzięki Morissowi, tak? On ci ukradł laptopa? - pokiwałam głową. - Dlaczego nic nie mówiłaś? Dałybyśmy sobie z tym radę.
- Morgan, o tym nikt nie może wiedzieć. To kim jestem jest tajemnicą.
- Mówisz to tak, jak byś była jakimś potworem. Nie jesteś nim.
- Jestem. Okłamałam cię. Okłamałam Marka. - łzy zaczęły mi lecieć po policzku. Przyjaciółka przytuliła mnie.
- Nie płacz. Kocham cię, Emily. Nie ważne czy mnie okłamujesz, czy nie. Zawsze jesteś i byłaś moją przyjaciółką. No i wyjaśniło się, dlatego tak dużo czasu spędzasz z Dave'em. - uśmiechnęłam się. Oczywiście chodziło jej o to, że kocha mnie jak siostrę.
- Też cię kocham. - jak siostrę, oczywiście. - Z Dave'em spędzam o wiele czasu niż ci się wydaje... Po szkole mam treningi z nim.
- No tak, przecież po szkole pracujesz. Ile godzin?
- Cztery.
- Mało.
- Mało?! Spróbuj pójść na nie i wytrzymać godzinę! Alex, mój nauczyciel, potrafi nam dać nieźle w kość! Ale i tak należy do jednych z łagodniejszych nauczycieli.
- Kto należy do ostrych?
- Z całą pewnością Maks i Janet, moja siostra.
- Jest aż taka ostra?
- I to bardzo. Ale to normalne w I.A. Chcą nas przygotować do późniejszej pracy.
- Późniejszej?
- Tak. Po wszystkich etapach treningu pracujemy. Chodzi o to, że łapiemy przestępców, próbujemy rozgryźć gdzie są po ucieczce, co kombinują. Trenujemy młodych. Mamy też w I.A. więzienie, więc trzeba też pilnować więźniów. - usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu.
- Emily! - usłyszałam głos mamy. Zbiegłam na dół. - Możesz mi to wyjaśnić?
- Jak powiem "Moriss" i "jeszcze jeden gościu, którego nie znam" wystarczy? - mama kiwnęła głową.
          Znowu mi to się śniło. Śnił mi się cały ten wypadek. Jak gadałam z Dave'em. Jak poszłam na górę. Jak wyszłam na dwór. Jak widziałam mojego chłopaka całego we krwi. To wszystko spowodowało, że rano poszłam do szkoły niewyspana. Na jednej z lekcji usnęłam, a na przerwy budziłam się. Na przerwach wszyscy pytali się mnie, jak się czuję, czy już pogodziłam się ze śmiercią mojego chłopaka. Odpowiadałam "czuję się dobrze" oraz "nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie". Pierwsza odpowiedź była kłamstwem. Nie czułam się dobrze, tęskniłam za Markiem. Druga odpowiedź była prawdą. Nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie.
          Weszłam na salę gimnastyczną, przebrana. Miałam teraz w-f, a potem trening w I.A. Zaczynałam dopiero tego dnia, wcześniej nie mogłam. Wszyscy moi koledzy i koleżanki patrzyli na mnie z zaniepokojeniem. Z resztą nauczyciele też. Bez potrzeby byli zaniepokojeni. Przecież wszystko było dobrze, oprócz tego, że Marek nie żyje. Do tego, że Moriss próbuje mnie zabić przyzwyczaiłam się już.

21 sierpnia, 2013

Odc. 34

        Pamiętacie o naszej rocznicy? Zbliża się wielkimi krokami, a nie dostałam jeszcze żadnego emaila dotyczącego konkursu lub pytań do autora/bohatera opowiadania. Przypominam, że możecie je wysyłać na emaila: nicolett@onet.pl .
        Jest jeszcze jedna sprawa. Każdy, kto chciałby wziąć udział w quizie o opowiadaniu (wyniki 29 sierpnia) proszę o napisanie w komentarzu swojego emaila :)
        Każdy kto ma własnego bloga, wie, że komentarze bardzo motywują. Dlatego proszę Was o komentowanie :) A wszystkim stale komentującej Pat4i dziękuję za to, i mam nadzieję, że dalej będzie komentować :)
"Podwójne Życie"
Odc. 34
            W nocy zamiast spać rozmyślałam nad słowami przyjaciela, dzięki czemu rano byłam niezbyt przytomna. Nic nowego, nie raz to się mi zdarzało. Ubrałam się, umyłam i zeszłam z Morgan na dół, na śniadanie. Kamila jeszcze spała. Spała tak słodko, że nie chciałam jej budzić.
            Po śniadaniu dorwała mnie mama. Już na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że jest na mnie zła. Podobnie jak Maks opierniczył wczoraj Dave'a, tak mama zrobiła to ze mną. Nie słuchałam jej zbytnio. Wolałam zastanawiać się nad tym, co powiedział mi dzień wcześniej Dave, a gdy wreszcie skończyła, pobiegłam do Dave'a. Nie pukając do drzwi weszłam do jego pokoju. Nie zwracając uwagi na Marka i jeszcze jakiegoś chłopaka, którzy gapili się na mnie, podeszłam do Dave'a.
- Co jeszcze wiesz? - spytałam na tyle cicho, że nie było mowy, żeby chłopcy mnie usłyszeli, z wyjątkiem Dave'a.
- Uspokój się. Nie tutaj. - przyjrzałam mu się zdziwiona. Mówił jak.. Maks.
- Ok, w takim razie chodź na korytarz, tam mi wszystko powiesz.
- W nocy przyjdę do twojego pokoju i ci wszystko powiem.
- Nie! Nie chcę ryzykować, że Maks nas znowu przyłapie! I nie wytrzymam do wieczora! - Dave pokręcił głową i wyszedł. Wyszłam za nim. Wyszliśmy na pole i Dave zaczął mówić.
- Nie mam już ci o czym mówić. Twoja matka chciała, żebyś oszczędzała siły na walkę z Morissem, która musiała się stać. Twój lekarz i mój ojciec powiedzieli, że ma rację, i lepiej będzie, jak nie wrócisz na razie do I.A.
- Ale ja chcę wrócić!
- Powiedz to swojej mamie, nie mi! Też chciałbym, żebyś wróciła, bo nie mam komu skopać tyłka. - uśmiechnęłam się.
- I tak cały czas ja wygrywam.
- Do czasu, Emily. Mój ojciec całkiem dobrze mnie wytrenował przez ten czas...
- Nie byłeś w I.A. na treningu jeszcze ani razu?
- Coś tam byłem. Pokonałem wszystkich.
- Wszystkich z wyjątkiem mnie.
- No to co, chcesz teraz się przekonać, że przyjdzie mi to z łatwością? - pokręciłam głową.
- Zbyt dużo widzów. - odwróciłam się i popatrzyłam na okno od swojego pokoju. Patrzyli przez nie Morgan, Marek i Kamila. Weszłam do środka i poszłam do swojego pokoju. Dave zrobił to samo, tylko że poszedł do mojego pokoju. Weszłam do niego. Pokój był pusty, to znaczy nikogo w nim nie było. Ani Morgan, ani Marka, ani Kamili. "Pewnie zeszli już na dół, a ja ich nie zobaczyłam", pomyślałam. Wzięłam torebkę, gdzie miałam picie i jedzenie, i sama zeszłam na dół. Nie było tam nikogo, więc poszłam na dwór. Tam zobaczyłam kupkę ludzi stojących w okręgu. "Coś się stało", pomyślałam i podeszłam do nich. Przecisnęłam się do środka i to co zobaczyłam, było... Ten widok był nie do opisania. Zabrakłoby słów. Ciężko jest opisać widok swojego chłopaka całego we krwi.

18 sierpnia, 2013

Odc. 33

       Wiem, że krótkie, ale ten odcinek jest ważny. Jutro prawdopodobnie nie dodam nic, więc dodaję go dzisiaj (pisany na szybkiego).
        P.S. Mój przyjaciel właśnie się smuci, a ma czytać ten odcinek... Nie smutaj się :)
"Podwójne Życie"
Odc. 33
Wszyscy opuścili dość szybko pokój. Na koniec szef posłał mi spojrzenie mówiące, że nie powinnam robić imprezy. Wiedziałam, że prędzej czy później ktoś wpadnie do pokoju kończąc imprezę. Miałam tylko nadzieję, że to nie będzie Maks, moja mama lub wychowawczyni. Dlaczego? Otóż właśnie mama byłaby na mnie wściekła, a od szefa i wychowawczyni poszłoby to do mamy.
            Szef wyszedł. Jakieś dziesięć minut później do naszego pokoju przyszedł Dave.
- Gdzie wszyscy? - spytał, siadając na moim łóżku.
- Dave, proszę cię, idź do siebie. - szepnęłam. Usiadłam blisko Dave'a.
- Czemu, Ems? Przecież na pewno będzie fajnie. - powiedział. Popatrzyłam na Morgan i Kamilę. Spały.
- Dave, nie mam zamiaru narażać się twojemu ojcu ani mojej matce. Chyba wystarczająco kłopotów sprawiłam na tej wycieczce.
- Wyluzuj.
- Jak mam być wyluzowana, jeśli prawdopodobnie Moriss ukradł mojego laptopa, i jeszcze ktoś wkradł się do mojego pokoju?! Na dodatek, ta cholerna rana, dzięki której nie mogę wrócić do pracy!
- Możesz, Em. Pamiętasz tą wizytę przed wycieczką? Twoja mama później przyszła rozmawiać z moim tatą. Podsłuchiwałem. Twoja mama mówiła, że rana nie jest już taka...
- Jaka?
- Nie przerywaj. Rana nie jest taka groźna, i że możesz wrócić do pracy, pod warunkiem, że nie będziesz się za bardzo wysilać, ale..
- Co ale?
- Przestań przerywać!
- To przestań co chwile robić sobie przerwy w mówieniu w połowie zdania!
- Twoja mama wiedziała, że prędzej czy później Moriss cię dopadnie, i będziesz musiała z nim walczyć. - posłałam mu pytające spojrzenie. - Ona się o ciebie boi, Ems! - krzyknął. Krzyknął tak głośno, że Kamila i Morgan poruszyły się niespokojnie, a do pokoju wpadł Maks. Najwidoczniej miał dyżur na korytarzu...
- Dave, nie rozumiesz, do cholery, że masz siedzieć w swoim pokoju, w ciszy, a nie łazić po pokojach?! Do siebie, rano pogadacie! Emily, następnym razem wywal go za drzwi, jasne? - kiwnęłam głową. Dave wyszedł szczerząc się, a mój szef za nim. Gdy wyszli słyszałam, jak Maks daje ochrzan Dave'owi.

Odc. 32

Następnego postu możecie się spodziewać w ciągu następnych dwóch dni. Możliwe, że uda mi się jeszcze dzisiaj coś napisać i dodać :)
"Podwójne Życie"
Odc. 32
          Wróciliśmy do hotelu o dziewiętnastej. Tam zjedliśmy obiado-kolację i mogliśmy pójść do swoich pokoi. Szłam do swojego z Kamilą i Morgan. Dużo się śmiałyśmy, dopóki nie otworzyłyśmy drzwi od pokoju... Wszystko tam było przewalone do góry nogami. Wiedziałam, że to nie był Moriss - już dostał to, co było mu potrzebne do zabicia mnie. Zostało tylko pytanie kto włamał się do naszego pokoju, i dlaczego.
           - O matko! - krzyknęła Kamila. Tak się składało, że do swojego pokoju szli Marek i Dave. Podbiegli do nas.
- Nie wchodźcie tam, zawołam ojca! - powiedział Dave i pobiegł. Stałam jak osłupiała. Dziewczyny i mój chłopak też. Spojrzałam na Marka. Nasze spojrzenia się spotkały. Przytulił mnie. Po chwili przyszedł Dave ze swoim ojcem. Odsunęliśmy się Maksowi.
- Sprawdźcie, czy nic nie zginęło i posprzątajcie tutaj. Później przyjdę tutaj. Chłopcy, idźcie do swojego pokoju. - rozkazał. Tak też zrobiliśmy. Chłopcy poszli do siebie, a ja z dziewczynami posprzątałam. Nic nie zginęło, co, według mnie, oznaczało jedno. Kolejna osoba chcąca wykraść mój laptop. Tylko że tej osobie to się nie udało. Nie wiem, czy to dobrze, czy nie - z jednej strony Moriss go miał, a z drugiej osoba chcąca go wykraść mogła się okazać mniej groźna.
         - I co teraz? - spytała Kamila.
- Jak to co? - zdziwiłam się. - Nic nie zginęło, więc nie mamy się czym martwić. - uśmiechnęłam się. - Zróbmy jakąś małą imprezkę, tak dla poprawy humoru.
- Nie mam ochoty na imprezowanie... Ale myślę, że poprawić humor mogą mi zakupy. - powiedziała Morgan. Wybuchnęłam z Kamilą śmiechem.
- No tak, przecież dzisiejsze zakupy to za mało...
- Niestety, Emily. Dziwię się tylko, że ty tak mało kupiłaś...
- Kupiłam wystarczająco. No to co, pidżama party dzisiaj? - uśmiechnęłam się. Dziewczyny popatrzyły na mnie i kiwnęły głową. Zaczekałyśmy, aż przyjdzie Maks spytać się, czy coś zginęło, i poszłyśmy do innych dziewczyn zapraszać ich na imprezę.
        Impreza zaczęła się całkiem przyjemnie, o dwudziestej pierwszej. Przyszła czwórka dziewczyn. Wystarczająco dużo, żeby pomieścić "gości" w naszym pokoju. O dwudziestej drugiej trzydzieści przyszedł Dave.
- Większych chamów od was nigdy nie widziałem! Nie zaprosiłyście mnie na impre! - krzyknął i zaczął się śmiać. Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem. Dave posłał mi pytające spojrzenie.
- To damskie party, Dave. Ale jak ładnie poprosisz, to może pozwolimy ci zostać. - powiedziałam.
- Płaszczyć się przed dziewczyną?! Wybacz, Emily, ale moja godność nie pozwala...
- Ale jednak pozwala ci złamać zakaz i przyjść tu po dwudziestej drugiej. Tak samo, jak reszcie dziewcząt. - powiedział Maks. No pięknie... I pomyśleć, że to Dave chciał wykiwać swojego ojca i moją matkę... - Do siebie. A wy, dziewczyny, do łóżek, i nie chcę więcej widzieć, że łamiecie zakazy. - mówiąc ostanie słowa patrzył na mnie. Wstałam z podłogi, gdzie siedziałyśmy wszystkie, i poszłam do swojego łóżka. Morgan i Kamila zrobiły to samo.

17 sierpnia, 2013

Odc. 31

        Ostatnio zapomniałam Wam podziękować za komentarze, które naprawdę dużo dla mnie znaczą. Oby tak dalej, tylko żeby było ich więcej ;)
        Nie zapomnijcie, że nadal czekam na Wasze zdjęcia lub pytania do mnie czy do bohaterów, oraz na opowiadanie na konkurs. Możecie je wysyłać na emaila: nicolett@onet.pl . Obiecuję, że wszystko będzie użyte na trzymiesięczną rocznicę bloga :)
"Podwójne życie"
Odc. 31
          Do pokoju weszła Morgan. Spytała się mnie, jak się czuję. Odpowiedziałam jej to samo, co wcześniej Maksowi. Dave znowu zaczął się śmiać, przez co jego ojciec spojrzał na niego krytycznie.
- Dave, uspokój się!
- Przepraszam, tato. - Patrzyłam na Dave, który patrzył na Morgan, która aktualnie siedziała na swoim łóżku. Schyliła się i wyjęła z walizki książkę. Popatrzyłam na miejsce, gdzie powinien leżeć mój blog. Tak, dobrze powiedziałam - powinien. A jednak nie było go tam.
- Gdzie mój laptop? - spytałam.
- Emi, powinnaś odpoczywać, a nie myśleć o laptopie. - odpowiedziała mama.
- Nie... On leżał tam! - wskazałam na miejsce, gdzie powinien leżeć. - Ruszałaś go? - mama pokręciła głową. Pomimo bólu głowy wstałam szybko i zaczęłam przeglądać walizki, a następnie pokój.
- Nie ma go! - krzyknęłam patrząc na mamę i szefa.
- Spokojnie Em, na pewno znajdzie się. - podeszłam bliżej niej.
- Miałam tam otwarty program... Zapomniałam się wylogować. - szepnęłam.
- Cholera, Emily! - szepnęła mama z wyrzutem. Nie dziwiłam się jej. Sama byłam wściekła na siebie o to. Zakręciło mi się w głowie. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim. Dave patrzył na mnie. Był zszokowany. Nie wiedział, co powiedzieć. Nie mógł też się śmiać, ponieważ Maks na pewno wywaliłby go z pokoju.
- Odpocznij Ems. - powiedział szef i wyszedł. To samo zrobiła mama, tylko że nic nie powiedziała. Ukryłam twarz w dłoniach, z nerwów. Dokładnie wiedziałam, kto go zabrał. I czego będzie ode mnie chciał.
         Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Stało się to nagle, o poranku. Widać, że byłam zmęczona walką i kradzieżą mojego laptopa. Gdy się obudziłam, wszyscy byli już po śniadaniu. Okazało się, że Morgan była na tyle wspaniałomyślna, że przyniosła mi jakąś kanapkę. Niestety, nie byłam głodna. Głowa jeszcze trochę mnie bolała, ale, na szczęście, o wiele mniej. Mogłam wszystko spokojnie robić, nie martwiąc się, że boli mnie głowa. Przynajmniej tyle - jeszcze nie odzyskałam swojego laptopa.
         Ubrałam się i zaczęłam rozmawiać z Kamilą i Morgan. To dziwne, jak bardzo potrafiłam się dogadać z Kamilą, szczególnie biorąc po uwagę to, że wcześniej często się kłóciłyśmy. Byłam ciekawa, czy tak już będzie cały czas, czy to tylko na czas wycieczki. Z jednej strony fajnie byłoby, gdyby to było na cały czas, a z drugiej Dave miałby z nią utrapienie. No i Morgan miałaby konkurencję. Biedny Dave, mógłby zostać zamęczony przez dziewczyny.
         Po chwili przyszedł tata Elli informując nas, żebyśmy za pięć minut zeszły na dół. Miałam nadzieję, że tym razem nie zapomnimy o tym. Na szczęście, przyszedł po chwili do nas Marek. Przytulił mnie na powitanie, i kazał nam już ubrać buty i zejść na dół. On sam poczekał na nas. Byłam szczęśliwa, że jest obok mnie.
          - Jak się czujesz? - spytała mnie mama gdy zeszłam na dół. Odpowiedziałam, że dobrze, i stanęłam koło Marka, Dave'a i Morgan, którzy stali koło siebie i rozmawiali. Gdy podeszłam do nich, Dave zadał mi te samo pytanie co mama. Oczywiście odpowiedź była taka sama. Szczerze mówiąc, już nie mogłam się doczekać, aż pójdziemy dalej zwiedzać miasto. Było bardzo ładne.
         Idąc po mieście widziałam po Morgan, że nie może się doczekać czasu wolnego, ze względu na dużą ilość sklepów z ładnymi ciuchami i fajnymi butami. Kamila podobnie, a wiec gdy nastał czas wolny, łaziłam za Morgan i Kamilą, które razem latały od jednego do drugiego sklepu i były uradowane, że jest tam tyle fajnych ciuchów do wyboru. No cóż, nie ukrywam, mi też sprawiło przyjemność kupno jednej, fajnej sukienki, a do niej butów, ale nie przesadzałam jak Morgan, która kupiła trzy bluzki, jedną parę spodni i jedną parę butów, oraz jak Kamila, która kupiła sobie dwie bluzki, jedną parę spodni i dwie pary butów. Pomimo dużych zakupów dziewczyn, to ja zapłaciłam z nich najwięcej. Dzięki pracy było mnie stać na nią bez proszenia mamy o pieniądze. Jednak byłam ciekawa, kiedy wrócę do tej pracy?
         Moja sukienka była czarna w cekiny. Była na jakieś imprezy na dyskotekę czy na domówkę. Buty były na niewielkim obcasie, również czarne. Podobały mi się. Jak później pokazałam moje zakupy Markowi, stwierdził, że są ładne, i na mnie będą leżeć najlepiej. Ucieszyłam się na ten komplement. Chyba każda dziewczyna ucieszyłaby się na moim miejscu.

14 sierpnia, 2013

Odc. 30

"Podwójne życie"
Odc. 30
        Gdy odzyskałam przytomność, znowu wychowawczyni, szef i mama pochylali się nade mną. Na twarzy mamy malował sie strach. Byłam trochę zdziwiona, że nie zamierzała go ukryć. Głowa bolała mnie tak strasznie, że nie próbowałam już wstawać. Chciałam, żeby ten okropny ból się skończył. Mama i wychowawczyni pomogły mi wstać i zaprowadziły mnie do mojego pokoju. Stamtąd wychowawczyni szybko wyszła, zostawiając mnie z mamą sam na sam.
- Co się stało? - spytałam leżąc. Dopiero wtedy poczułam, że wszystko mnie boli, a głowa najbardziej.
- Moriss cię dopadł. - powiedziała mama czule.
- To pamiętam. Pamiętam, że walczyłam z nim, a później zemdlałam z bólu... Co się działo dalej?
- Zbudziłam się słysząc hałas i wybiegłam na korytarz. Zresztą nie tylko ja. Cała twoja klasa, wraz z opiekunami.
- A co z Morissem? Zwiał? - mama pokiwała głową. Westchnęłam. Ból był coraz mocniejszy. Chciałam przestań go czuć, wraz z wszystkimi innymi bolącymi mnie częściami ciała. Do pokoju wszedł Maks i Dave. Kolega z klasy usiadł na moim łóżku, obok mnie.
- Jak się czujesz? - spytał Maks patrząc na mnie.
- Boleśnie. - Dave zaczął się śmiać.
- Powinnaś być z siebie dumna, Em. Nie każda agentka potrafi wystraszyć przestępcę tracąc przytomność.
- Dave, zamknij się. - powiedział szef. Pierwszy raz słyszałam, żeby powiedział do kogoś "zamknij się". Spojrzałam na Dave'a. Nie uśmiechał się, tylko patrzył ze znudzoną miną na ojca. Czasami nie mogłam uwierzyć, że to ojciec z synem. We wszystkim się różnili, oprócz w walce . Oby dwoje byli dobrzy. Oczywiście Dave jak na swój wiek, bo ciężko go porównywać z facetem przed czterdziestką. Z tego co wiedziałam, to Maksowi brakowało jeszcze trzech lub czterech lat do czterdziestki. No i na takiego wyglądał. Nie był zbyt przystojny. Był całkiem wysoki. Miał czarne włosy.
          Dave był średniego wzrostu (był niewiele wyższy ode mnie, chociaż nie jestem wysoka). Był przystojny. Miał brązowe włosy. Potrafił w każdej chwili żartować, nie to co Maks.
         - Tak w ogóle, to czemu zemdlałam? Chyba jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło stracić przytomności przy styknięciu mojej głowy z podłogą. - mama westchnęła.
- To skomplikowane.
- Lubię skomplikowane. Mów.
- Pamiętasz, jak zostałaś porwana przez Morissa...? Uderzyłaś głową o ścianę. Z tego powstała okropna ranna i wdała się jakaś infekcja. Więcej nic nie wiem, Janet mi nie chce powiedzieć. - odpowiedziała mi mama. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego nie chciała mamie nic powiedzieć.

12 sierpnia, 2013

Odc. 29

"Podwójne życie"
Odc. 29
- Co jutro jest w planie zwiedzania? - spytałam. Wszyscy popatrzyli na mnie.
- Miasto. - powiedziała mama. Pokiwałam głową. - Ja już idę. Jeśli poczułabyś się źle...
- Mamo, daj spokój, nic mi nie będzie. - mama tylko kiwnęła głową i wyszła z pokoju. Za nią wyszedł Maks, a więc zostałam sama z Dave'em. Po chwili dołączyła do nas Morgan. Gadaliśmy ze sobą swobodnie, śmialiśmy się i żartowaliśmy, kiedy poczułam, że kręci mi się w głowie. Nie chciałam znowu zemdleć, i, na szczęście, udało mi się tego nie zrobić. Był jednak jeden minus tego - czułam się słabo.
       W nocy obudził mnie jakiś szmer. Otworzyłam oczy i zobaczyłam... Morissa. Pochylał się na de mną. Przystawił mi nóż do gardła, a sobie na usta palec pokazując, że mam być cicho. Zaczęłam się zastanawiać co zrobić. Nie mogłam krzyknąć, bo bym została zabita. Chociaż w sumie tak czy siak zostałabym zabita, więc co mi szkodzi... Musiałam jednak poczekać na odpowiedni moment, przynajmniej tak nam mówili na treningu. Moriss odwrócił głowę. Wykorzystałam to, i złapałam go za rękę, w której trzymał nóż. Nie zdążyłam krzyknąć. Za to zaczęła się walka - Moriss próbował wbić nóż do gardła, a ja próbowałam trzymać jego rękę z nożem jak najdalej od swojego gardła, na szczęście z efektem. Wreszcie gdy jego ręka była wystarczająco daleko, poturlałam się z łóżka na podłogę, puszczając jego rękę. Ściągnęłam z siebie kołdrę która poleciała razem ze mną i szybko wstałam. "Świetnie, kolejna walka. Jak tak dalej będzie, to Morgan i Kamila zbudzą się...", pomyślałam. Kopnęłam go w brzuch i wybiegłam na korytarz, zastanawiając się, czy pobiegnąć do pokoju mamy czy Maksa. Ale cóż z zastanawiania się, skoro Moriss złapał mnie i zaczęła się kolejna, już trzecia, walka z nim? Nienawidziłam go. Nienawidziłam walki z nim. Nienawidziłam przebywać blisko niego. Nienawidziłam tego cholernego strachu, że może mi się coś stać. A przecież za każdym razem gdy walczyłam, było prawie pewne, że coś mi się stanie. Może jednak nie nadawałam się na agenkę? W tym momencie było to nie istotne. Włosy, które były rozpuszczone, mi zakryły twarz, nic nie widziałam. Upadłam, uderzając się przy tym w głowę. Poczułam straszny ból. Pomimo niego nie zamierzałam się poddać. Odgarnęłam szybko włosy i wstałam. Walczyłam dalej, zastanawiając się, co zrobić, żeby szybko skończyć tę walkę. Nie mogłam się poddać - chciałam żyć. Upadłam po raz kolejny i zemdlałam, z bólu.

11 sierpnia, 2013

Cz. 28

"Podwójne Życie"
Odc. 28
Zemdlałam. Gdy się obudziłam, leżałam na podłodze. Nade mną nachylała się mama, Maks i wychowawczyni. Kątem oka zauważyłam, że Dave stoi przy ścianie. W sumie, to nie tylko on. Przy ścianie stała połowa klasy. Wyglądali na zszokowanych, ale nie interesowałam się tym zbytnio - byłam bardziej przyjęta tym, że moja głowa bolała mnie, i to bardzo. Pomimo bólu spróbowałam wstać. Gdyby nie mama, upadłabym, przez co postanowiłam usiąść. W tym czasie wychowawczyni, mama i mój szef zadawali mi mnóstwo pytań, nie wiedziałam nawet od czego zacząć. Wreszcie mama pomogła mi dojść do mojego pokoju. Nie było w nim nikogo. Usiadłam na łóżku.
- Nie powinnam pozwolić ci przyjechać tutaj.
- Daj spokój, mamo, przecież nic mi nie jest. Raz zemdlałam z gorąca, a tu od razu panika...
- Nic ci nie jest?! Z gorąca?! Emily, proszę cię, nie denerwuj mnie! Ledwo stoisz, a to zemdlenie na pewno nie jest od ciepła. - do pokoju wszedł Maks.
- Nic ci nie jest, Ems? - pokręciłam głową na jego pytanie. - Widać, że za szybko nie wrócisz do I.A.
- Daj spokój, Maks, przecież to tylko zemdlenie, pewnie z ciepła.
- Okłamuj się dalej. - powiedziała chłodno mama.
- Hej, spokojnie. Ale, Emily, twoja mama ma rację, to na pewno nie z ciepła. - do pokoju wszedł Dave. - Nie powinnaś przejmować się Morissem.
- Łatwo ci mówić! - krzyknęłam do szefa.
- Ona ma rację, tato. Moriss zrobił już wiele złego... - wtrącił się Dave.
- I nic więcej nie zrobi, przynajmniej Emily. - powiedział szef, z naciskiem na całe zdanie. Odwróciłam głowę. Maks może będzie próbował nie dopuścić do tego, ale wątpię, że to uda mu się. Moriss jak nie dorwie mnie na wycieczce, to w domu lub szkole. Popatrzyłam na mamę. Była zdenerwowana, tak jak ja. Tylko że ona to okazywała, ja nie. Westchnęłam. Bałam się. Zresztą nie tylko ja. Po Dave'ie i mamie widziałam, że oni też. Jedyne co, to Maks zachowywał spokój. Mama podeszła i przytuliła mnie.
- Będzie dobrze, Ems.
- Mamo, na razie to ty jesteś bardziej zdenerwowana ode mnie. - Dave zaczął się śmiać.
- Dave, przestań! - upominał syna szef.
- Przepraszam, ale wątpię, że Em nie jest tak bardzo zdenerwowana. - rzuciłam koledze chłodne spojrzenie. Nie pomagał.

10 sierpnia, 2013

Informacje na temat 29.08

Cześć po raz drugi :)
   W ostatnim poście zapomniałam napisać jeszcze czegoś. Jest tego tyle, że nie wiem od czego zacząć... Ale może zacznijmy najpierw od konkursu (wyniki 29 sierpnia).
ZASADY:
1) Prace muszą być napisane przez Was, nie mogą być skopiowane z innego bloga.
2) Opowiadanie nie musi być długie, może być krótkie
3) Konkurs odbędzie się pod warunkiem, że weźmie w nim udział minimum trzy osoby.
4) Wysyłajcie swoje prace do dnia 25 sierpnia na email nicolett@onet.pl
5) Opowiadanie może być napisane na dobrowolny temat. Jeśli ktoś ma problem z wymyśleniem o czym, proponuję o napisaniu np. o swojej największej przygodzie w te wakacje :)

6) Bawcie się dobrze.

Chyba nie muszę mówić, że ostatnie jest obowiązkowe? Czekam na Wasze prace. Mam nadzieję, że konkurs się odbędzie, bo przygotowane mam już "przemówienie" na ten ważny dzień, a w nim jest już coś o konkursie ;*

        Pójdźmy dalej. Następną sprawą jest, że na email nicolett@onet.pl możecie wysyłać pytania do mnie i do bohaterów opowiadania :) Pewnie spytacie, o co z tym chodzi? Jeśli chodzi o pytania do mnie, to po prostu piszecie w emailu w tytule "Pytania do autorki" i zadajecie pytania, jakie tylko chcecie :) Na wszystkie odpowiem, pod warunkiem, że to nie będą wulgarne lub zboczone pytania. I od razu mówię, że nie dam swojego zdjęcia :)
       Jeśli chodzi o pytania do bohaterów, to robicie podobnie. Jedyne co, to w tytule emailu piszecie "Pytania do bohatera", a w treści piszecie jakiemu bohaterowi chcecie zadać pytanie i piszecie treść pytania. Również na wszystko odpowiem.
       Mam nadzieję, że nie zawiedziecie mnie i wyślecie kilka pytań :) No i oczywiście prace konkursowe oraz Wasze zdjęcia lub zdjęcia z opinią o moim blogu :) Ach, już nie mogę się doczekać tej rocznicy :)
                                                                                         Pozdrawiam

Prośba dla wszystkich czytelników tego bloga :)

Heej :) Dzisiaj zamiast odcinka mam do Was prośbę. Chodzi o to, że nasz blog obchodzi niedługo rocznicę założenia (trzy miesiące). Chciałabym Was prosić, żebyście wysyłali najlepiej na tego emaila: nicolett@onet.pl  swoje zdjęcia. Możecie też wysyłać opinie o blogu itd., co tylko przyjdzie Wam do głowy! Nadesłane zdjęcia opublikuję w specjalnej zakładce z okazji rocznicy powstania bloga :)
       Zdjęcia proszę nadsyłać do dnia 28.08.2013 roku (29.08.2013 - rocznica powstania bloga).
       Jeśli będzie wystarczająco dużo zdjęć na którym jesteście Wy, zrobię coś typu kolażu i wstawię na bloga :)
       Nie zapomnijcie napisać jak się nazywacie (wystarczy samo imię, jeśli nie chcecie podać nazwiska) lub Waszą ksywkę pod Waszym zdjęciem lub zdjęciem z opinią bloga :) Lub z innymi pomysłami.
       Liczę na Waszą kreatywność :)
                                                                        Pozdrawiam :)
P.S. Nowego odcinka możecie się spodziewać jutro lub pojutrze (byłby dzisiaj, ale komputer mi się zresetował i wszystko co miałam nie zostało zapisane)

08 sierpnia, 2013

Cz. 27

Przepraszam, że takie krótkie :) W następnych kilku dniach postaram się dodać kolejny odcinek.
"Podwójne Życie"
Odc. 27
          Miasto okazało się na tyle duże, że zwiedzanie go musieliśmy rozłożyć na trzy dni. Miałam nadzieję, że będę mogła pójść w parze z Markiem, chociaż raz. Z Dave'em gadało mi się bardzo dobrze, ale jednak Marek był moim chłopakiem - kimś, kogo kochałam.
          Po zwiedzeniu miasta mieliśmy kolację, na której moja mama i Maks nie zjedli, ku mojemu zaskoczeniu. Ogólnie, nie było ich na większości kolacji. A gdy już się pojawili, wyglądali na bardzo zdenerwowanych, szczególnie moja mama. Postanowiłam, że po kolacji dorwę ją na osobności i spytam się jej o co chodzi. Tak też zrobiłam, ale nie kwapiła się do odpowiedzenia mi.
- Chodzi o Morissa, tak? Uciekł? - spytałam. Mama westchnęła. Przez chwilę zastanawiała się, co ma mi odpowiedzieć.
- Idź do pokoju i baw się dobrze.
- Nie zrobię tego, póki mi nie odpowiesz. - to był jeden z moich głupich tekstów. Przecież doskonale wiedziałam, że uciekł, i że pewnie teraz będzie mnie ścigał.
- Nie. Nie uciekł. - w jej oczach zobaczyłam kłamstwo. Poszłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Tak bardzo chciałam się upewnić, że Moriss uciekł, że nawet nie zwróciłam uwagi na to, że w naszym pokoju jest Dave. Leżał na moim łóżku. Gdy zobaczył, że odpalam program dla agentów I.A., usiadł i zaczął patrzeć o co chodzi. Gdy potwierdziło się to, że groźny przestępca uciekł i mnie szuka, spojrzałam na Dave'a. Był tak samo wystraszony jak ja. Po jego oczach widziałam, że nie może w to uwierzyć. Wreszcie ocknął się.
- Chodź... - wstał i wyszedł z pokoju. Odbyło się to szybko. Następnie szedł szybko, ledwo za nim nadążałam. Byłam osłupiała, nie wiedziałam, co robić, a Dave... Dave zachowywał się tak, jak by chodziło o jego życie, a nie moje.
          Maks na pytanie Dave'a, czy Moriss uciekł, lekko kiwnął głową. Staliśmy w trójkę na korytarzu. Zakryłam twarz dłońmi. Nie płakałam, ale miałam na to ochotę.
- Ems, nie martw się, nie znajdzie cię. - próbował pocieszyć mnie szef.
- Znajdzie. Już raz znalazł. - Maks pokręcił głową, ale nic nie powiedział. Jestem ciekawa, co myślał i co czuł. Bał się, że Moriss dorwie też jego syna(?), a może był pewny, że nie znajdzie nas? Nie ważna była odpowiedź na drugie pytanie. Zawsze powinien mieć jakiś plan, na wszelki wypadek. Pokręciłam głową i poszłam do swojego pokoju. W oddali słyszałam, że ktoś woła moje imię, a w następnej chwili nic już nie słyszałam. Kompletnie nic.

05 sierpnia, 2013

Odc. 26

Dobra, słuchajcie. Nie wiem, czy mam tu stałych czytelników, przez co nie wiem czy piszę byle jak, czy co. Dlatego moi stali czytelnicy niech napiszą pod tym postem, że cały czas czytają. Jeśli nie będzie takich komentarzy, blog będzie zawieszony.
" Podwójne Życie "
Cz. 26
         Posiedzieliśmy jeszcze chwilę ( tylko Dave leżał ) i pogadaliśmy ze sobą. Wszyscy, włącznie z Kamilą. Rozmowa niezbyt się kleiła, co dało się zrozumieć. Przy Morgan kleiła się tylko dlatego, że nie za bardzo zwracała uwagę na szczegóły rozmowy, którą prowadziłam z Dave'em przy niej. Za to Kamila... Kamila była inna. Gdybym z Dave'em powiedziała coś, co mogłoby być dwuznaczne, zwróciłaby na to uwagę. Z całą pewnością dopytywałaby się o co chodzi, póki nie powiedzielibyśmy kłamstw, w które uwierzyłaby, a z Kamilą ciężko o takie kłamstwo. Jednym słowem, potrafiła rozróżnić, czy ktoś kłamie, czy nie. Na szczęście, uwierzyła, że jestem/byłam sprzątaczką.
         Do naszego (mojego, Morgan i Kamili) pokoju przyszedł Maks. Pierwsze co, to jego wzrok wpadł na syna. Spojrzał na niego krytycznie, a następnie zwrócił się do nas wszystkich:
- Zejdźcie za pięć minut na dół, idziemy przejść się po mieście. - i wyszedł z pokoju. Morgan i Kamila spojrzały pytająco na Dave'a, a ja uśmiechnęłam się.
- To twój ojciec? - spytała Morgan.
- Przynajmniej moja mama tak utrzymuje. - odpowiedział i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
        5 minut minęło o wiele szybciej niż myśleliśmy, przez co weszliśmy o dziesięć minut spóźnieni do hallu. Skąd wiem, że dziesięć minut, skoro bawiliśmy się tak dobrze, że nie spoglądaliśmy na zegarek? Usłyszeliśmy pukanie, a następnie otworzyły się drzwi od pokoju. Tym razem w progu stała moja mama.
- Wszyscy czekają na was. - mówiąc to patrzyła tylko i wyłącznie na mnie. - Mieliście być na dole 10 minut temu. Na pewno wiedzieliście o tym.
- Tak, nie popatrzyliśmy na zegarek... Już idziemy. - powiedziałam, ubrałam buty i podeszłam do drzwi. Mama odsunęła się, a ja przeszłam na korytarz, gdzie czekałam góra 15 sekund na resztę. Dziewczyny i kolega z klasy poszli szybciej, a ja wolniej z mamą.
- Em, proszę cię, nie spóźniaj się więcej. Wiem, że ciężko odciągnąć się od dobrej zabawy, która akurat przyda ci się, ale spóźnianie się źle o tobie świadczy jako o agentce. - pokiwałam głową i zeszłam na dół, gdzie stanęłam koło Marka, a Dave i Morgan za nami, również koło siebie. Wychowawczyni spytała, czy są wszyscy, a na odpowiedź twierdzącą, wyszliśmy na zewnątrz i poszliśmy zwiedzać miasto.
      Pewnie mogłabym zwiedzać miasto cały czas z Markiem obok siebie, gdyby nie to, że moja mama i Maks postanowili, że powinniśmy iść koło nich. W sumie nie było tak źle - mama i Maks szli na końcu, obok siebie, przez co byłam blisko Dave'a. Mogliśmy razem swobodnie gadać, nawet o I.A. I właśnie na to zszedł temat - jak dają im w kość, że będę mieć sporo do nadrobienia, że Alex nie zamierza im nic odpuszczać, że powoli zaliczają kolejne misje...
      - Uhg... Mam już dość misji... - powiedziałam. Dave zaczął się śmiać.
- Przecież na ostatniej chyba nie poszło ci tak źle... - zaczął.
- Niee, tylko teraz jeden przestępca chce mnie zabić.
- No daj spokój, napewno są jakieś plusy.
- Tak, są. Jeszcze żyję.

04 sierpnia, 2013

Cz. 25

Części 26 możecie spodziewać się jeszcze dzisiaj lub jutro :) Góra pojutrze.
"Podwójne Życie"
Cz.25
        Wreszcie nadszedł dzień wycieczki. Zbiórka na nią miała nastąpić o dziesiątej, a więc miałam jeszcze czas, żeby dopakować jakieś rzeczy czy coś. Z samego rana mama sprawdziła mi walizki, czy mam wszystko. Według mnie mama niepotrzebnie tak się martwiła czy mamy wszystko - jechaliśmy całkiem blisko, tylko dwie i pół godziny od naszej miejscowości. W razie czego tata, Janet lub Sebastian mogli nam coś dowieźć.
         O dziewiątej spakowałam swojego laptopa do torby i wsadziłam do jednej z walizek. Dopiero wtedy zaczęłam czuć, że wreszcie opuszczę to miejsce i będę mogła się zrelaksować, nie martwiąc się o nic. Wiedziałam, że mama przez cały czas będzie mnie dokłądnie obserwować, ale zawsze coś się wymyśli.
         Zeszłam na dół ze swoimi walizkami. Postawiłam je przy drzwiach, a następnie weszłam do kuchni, gdzie wszyscy siedzieli pogrążeni w ciszy przy stole. Usiadłam na jednym z krzeseł. Dalej cisza. Wreszcie Sebastian postanowił się odezwać jako pierwszy.
- I jak Emily przed wycieczką? Cieszysz się, że jedziesz? - kiwnęłam głową.
- Napewno. Wiele przeszła, będzie mogła teraz odpocząć - uśmiechnął się do mnie tata.
        O dziewiątej dziesięć zajechałam z mamą pod szkołę. Tam już czekali na mnie Morgan i Dave. Podeszłam do nich, a w tym czasie moja mama podeszła do Maksa. Kątem oka zauważyłam, że Kamila przyjechała z jej tatą.
- Gotowe na wycieczkę? - spytał Dave. Morgan pokiwała głową, a ja złowieszczo uśmiechnęłam się.
- Zawsze. - Dave spojrzał na mnie i również uśmiechnął się złowieszczo.
- No dobra, mówcie, o co chodzi? - spytała Morgan.
- O nic. - powiedziałam niewinnie.
         W autokarze siedziałam z Morgan. Dave usiadł za nami. Miał siedzieć z Markiem, ale wychowawczyni uznała, że powinien zaprzyjaźnić się z kimś innym niż tylko ze mną i Morgan, więc kazała usiąść mu z Kamilą. " Biedny Dave... ", pomyślałam. Szczerze mu współczułam - Kamila przegadała całą drogę, przez co Dave po wyjściu z autokaru powiedział do mnie:
- Aż głowa mnie boli od Kamili... Nie mów mi, Emily, że ty miałaś tak cały czas...
- Wiesz, po szkole przez większość czasu pracowałam. - uśmiechnęłam się, a Dave pokiwał głową na znak, że rozumie o co mi chodzi.
         Okazało się, że pokoje w których mieliśmy mieszkać, były tylko trzy i czteroosobowe. Ja miałam pomieszkiwać w pokoju trzyosobowym wraz z Morgan i... Kamilą, moją kuzynką. Nie byłyśmy z tego zadowolone, jednak żadna z nas nic nie mówiła, szczególnie ja. Nie ze względu na to, że była tu moja mama. Nie mówiłam nic ponieważ nie miałam ochoty na kłótnie. Miałam dobrze się bawić i odpocząć, a nie grymasić. Kamila albo pomyślała tak jak ja, albo postanowiła zaczekać, aż ja jej powiem coś chamskiego. Niedoczekanie, oczywiście.
          Po dostaniu kluczy poszliśmy do swoich pokoi rozpakować się. Poszło mi i dziewczyną to w miarę szybko. Dave'owi chyba też ( co wcale mnie to nie dziwi ), ponieważ po chwili przyszedł do nas, ściągnął kapcie i rzucił się na moją wersalkę. Posłałam mu spojrzenie pytające, czy nie ma swojej wersalki.
- Nie patrz tak mnie. - powiedział patrząc mi prosto w oczy.Westchnęłam i zajęłam się wyjęciem laptopa. - Po co wzięłaś laptopa? - spytał.
- Nie rozstaję się z nim. - odpowiedziałam chłodno. Zaczęłam się zastanawiać, czemu jestem taka chłodna w stosunku do niego. " Pewnie to przez to, że mam pokój z Kamilą. ", pomyślałam, ale zaraz sobie przypomniałam, że mieszkałam z nią wystarczająco długo, że nie powinnam tak się zachowywać. " No tak, myślałam, że uwolnię się od niej ", pomyślałam.

28 lipca, 2013

Odc. 24

            Mam do Was dwie sprawy :)
1. Dziękuję za tyle wejść, mam nadzieję, że w najbliższym czasie będzie ich coraz więcej i tak samo będzie z komentarzami :) Nawet nie zdajecie sobie sprawy, ile znaczy dla mnie Wasza szczera opinia :)
2. W jednym z komentarzy zostało napisane, że rzadko dodaję odcinki. Chciałabym Was za to przeprosić, ale po prostu jest ciężko z czasem, mimo, że nigdzie nie wyjeżdżam. Mam jednak nadzieję, że nie przestaniecie przez to zaglądać na tego bloga ;) Posty postaram się dodawać jak najczęściej.
            To co? Przechodzimy do odcinka? :D
"Podwójne Życie"
Cz. 24
- Ta, Em, na pewno. A gdzie masz Marka? - spytał.
- Poszedł przejść się. - powiedziałam, i w tej chwili rozległ się dzwonek, przez co siedzieliśmy i dalej słuchaliśmy zawodów. Wreszcie nadszedł czas, na ten, którego tak długo oczekiwałam. Z resztą, nie tylko ja. Dave też był bardzo szczęśliwy, gdy zaczął opowiadać jego tata. Słuchaliśmy go z o wiele większym zaciekawieniem niż dotychczasowe zawody. W sumie nie tylko my to robiłyśmy. Wszyscy byli ciekawi, co gościu, który występował w telewizji, ma im do powiedzenia. Ja jednak byłam ciekawa, czy powie wszystko na temat I.A. czy nie. Było do przewidzenia, że nie. Wiele wiadomości o I.A. oraz jej przestępcach i pracownikach nie mogło zostać ujawnionych. Były to różne rzeczy, jak np. nazwiska agentów.
            Dzień Kariery skończył się całkiem szybko. Było przy tym trochę śmiechu, ale w większości czasu byliśmy poważni. Pod szkołą czekała już na mnie Janet - dzisiaj to ona miała po mnie przyjechać. Wyszłam na równi z Dave'em i Morgan, więc nie daleko za nami był Maks. Na jego widok Janet skinęła mu lekko głową. On odpowiedział jej tym samym, a po chwili wszyscy byliśmy już w drodze do domu.
- I jak było dzisiaj w szkole? - spytała Janet. Wzruszyłam ramionami.
- Dobrze.
- Kto ma najciekawszy zawód?
- Maks, a w raz z nim ja, ty, Dave i rodzice.
- Rodzice na razie nie pracują.
- Ale pracowali. - Janet westchnęła, wiedząc, że nie warto się ze mną kłócić.
            Następnego dnia, w szkole wychowawczyni spytała nas się, czy chcemy jechać na zieloną szkołę na siedem dni, na co od razu się zgodziliśmy. Wtedy powiedziała nam, gdzie pojechalibyśmy, ile będzie wynosić koszt wycieczki oraz w jakim terminie pojechalibyśmy. Zostało więc tylko wyciągnąć zgodę od rodziców. Na początku myślałam, że to będzie łatwe, ale jednak myliłam się, ponieważ gdy tylko powiedziałam, że jedziemy na wycieczkę klasową i potrzebuję zgody, to mama powiedziała, że nie mogę jechać. Od razu spytałam się dlaczego.
- Emi, zrozum, twój stan zdrowia ci na to nie pozwala.
- Stan zdrowia czy Moriss? - spytałam chłodnym głosem, a następnie westchnęłam i poszłam do swojego pokoju, rozmyślając, jakie argumenty mogłyby przekonać mamę do puszczenia mnie na wycieczkę. Nie potrafiłam nic wymyślić. Okazało się jednak, że będę mogła pojechać, ponieważ na wycieczkę potrzebowali opiekunów. Przekazałam to mamie, która powiedziała, że w takim razie jeśli tylko lekarz pozwoli, mogę jechać.
         W taki oto sposób trafiłam jeszcze tego samego dnia do lekarza, który oświadczył, że mogę jechać. Następnego dnia, gdy oddawaliśmy zgody, mówiliśmy przy okazji, który rodzic mógłby pojechać z nami na wycieczkę. Okazało się, że jedzie tata Dave'a oraz mama i tata takiej dziewczyny z klasy, jedynaczki, której wszyscy dokuczają. Myślę, że jej rodzice jadą właśnie ze względu na zachowanie rówieśników Elli do niej, a że podobno nie brakuje im pieniędzy, mogą pozwolić sobie na tydzień wolnego.
         - Em, oni dwójka i mamy spokój. - szepnął do mnie na przerwie Dave, mając na myśli naszych rodziców.
- Serio?! Pomyśl... Dwójka agentów, troszczących się o swoje dzieci. - szepnęłam tak, aby nikt oprócz Dave'a mnie nie usłyszał.
- Damy sobie z nimi radę. - zaczął się śmiać.

20 lipca, 2013

Odc. 23

          Osoby które wchodzą na mojego bloga regularnie, na 100% zauważyły, że zmienił się szablon :) Ten szablon wykonała moja przyjaciółka, która robi znakomite szablony. Przekonajcie się, czy opowiadania pisze równie znakomicie http://offender-pl.blogspot.com/ :)
" Podwójne Życie "
Odc. 23
           Kilka dni później pojechałam z mamą do lekarza na kontrolę. Lekarz, w przeciwieństwie do ostatniego razu, zrobił tym razem wyjątek i powiedział mi coś. Mianowicie, że mogę wrócić do szkoły, pod warunkiem, że będę do niej jeździła samochodem. W razie ognisk lub wycieczek, miałam przyjść do lekarza żeby sprawdził, czy to mi nie zaszkodzi. No i oczywiście, chodzenie do pracy odpadało.
           - Nie rozumiem. - powiedziałam do mamy w samochodzie. - Przez jedną, głupią ranę nie mogę nigdzie wychodzić. - powiedziałam, ale mama zignorowała to. Zaczęłam się zastanwiać z korzyści z chodzenia do szkoły. Pierwsze z nich, to Marek. Drugie, to kontakt z którymś z agentów z mojego etapu. Przynajmniej będę wiedzieć, jak mocno dają im w kość. Trzecia korzyść, to był w-f. Jak nie na jednym wycisk, to na drugim... Ale nie narzekam. Czwartą korzyścią było codzienne widywanie się z Morgan.
            Pierwszym minusem było to, że będę codziennie widywać Kamilę. Drugim, że będę musiała przekonać Dave'a do chodzenia z Morgan. Chociaż jak by tak pomyśleć, później może się to okazać dla mnie przyjemne... Więcej minusów chyba nie było, na szczęście.
           Następnego dnia wstałam wcześniej niż codziennie od przyjazdów rodziców, z powodu pójścia do szkoły. Do niej zawiozła mnie mama. Wysadziła mnie prawie pod wejściem. Od razu gdy wysiadłam, zauważyłam, że Marek czeka na mnie przy schodach. Podbiegłam do niego, a on przytulił mnie i pocałował w czoło. Następnie weszliśmy do szkoły.
            Na pierwszej lekcji próbowałam przekonać Dave'a, żeby zaczął chodzić z Morgan, gdy przerwała nam, a dokładniej mi, nauczycielka.
- Emily, proszę cię, przestań gadać i posłuchaj co mam do powiedzienia, bo później nie będziesz wiedziała o co chodzi. - zwróciła mi uwagę. - Specialnie dla waszej koleżanki Emily powtórzę co wcześniej mówiłam. W naszej szkole szykuje się Dzień Kariery. Każda klasa obchodzi go osobno. Polega on na tym, że rodzice zostają zaproszeni do szkoły i opowiadają uczniom o swoim zawodzie. Ten dzień odbędzie się za tydzień w środę, a więc każdy zainteresowany rodzic powinnien do mnie zadzwonić do poniedziałku.
- Ile będzie to trwać? - spytała jakaś dziewczyna.
- Zależy od ilości chętnych rodziców. Jeśli będzie trwać minimum cztery godziny z przerwami, będzie później zwolnieni z reszty lekcji. A jeśli nie, to później lekcje macie normalnie. Możliwe, że uda mi się zrobić lekcję wychowawczą zamiast reszty godzin lekcji. - odwróciłam się do tyłu i spojrzałam na Marka. Na jego ustach widniał uśmiech. Po chwili zorientowałam się, że na moich też.
             Wreszcie nadszedł Dzień Kariery. Wszystkie krzesła na których uczniowie mieli usiąść, były ułożone obok siebie w rzędach od połowy klasy. Stałam z Morgan i Dave'em  obok krzeseł i patrzyliśmy przez okno jacy rodzice idą, gdy Dave mruknął:
- Armia idzie.
- Jaka armia? - spytała zdziwiona Morgan.
- Mój ojciec. - powiedział, a ja się gwałtowanie odwróciłam. Stał tam mój wujek. Patrzył na mnie, a ja na niego. Wreszcie Kamila do niego podeszła i powiedziała mu coś, dzięki czemu przestał na mnie patrzyć. Dave westchnął, odwrócił się i wstał. Podszedł do drzwi, gdzie kilka sekund później stanął Maks. W tym czasie ja i Morgan zajęłyśmy miejsce. Po chwili dołączył do nas Dave, a pięć minut później zaczęło się. Niektóre zawody były bardzo nudne.
- Jak ty wytrzymywałaś w rodzinie, która miała aż tak nudne zawody? Dobrze, że ja pracuję w agencji... - mruknął Dave po trzecim zawodzie, opowiadanym przez mojego wujka. Szczerze mówiąc, dwie pierwsze osoby miały o wiele nudniejsze zawody, przez co po wypowiedzi wujka rozległy się gromkie brawa. Potem wypowiedziały się jeszcze dwie osoby, i była przerwa, podczas której Morgan i Dave prowadzili zażartą dyskusję, który z zawodów do tej pory był najlepszy.
- Kłócicie się jak stare małżeństwo. Dave, nie uważasz, że to przeznaczenie? - zaśmiałam się, przez co mój przyjaciel spojrzał na mnie surowo.

16 lipca, 2013

Odc 22

       I jest ponad tysiąc wejść <3 Dziękuję!
      A tak w ogóle, to są tu jakieś osoby, które stale czytają mojego bloga? Jak tak, to proszę ujawnić się w komentarzach :) Uwierzcie, dla mnie to dużo znaczy.
      Jeśli są jakieś osoby, które chciałyby się ze mną skontaktować ( napisać do mnie w sprawie o bloga lub popisać " o niczym " ), to proszę pisać na email: talezyk@onet.pl
      No to jak? Przechodzimy do opowiadania? Liczę na dużo szczerych komentarzy, przyda się, bo powoli przestaję wierzyć, że to jest ciekawe...
" Podwójne Życie "
Odc. 22
             Po chwili przyszła do mnie mama.
- Wczoraj zaczęłyśmy rozmowę, ale nie skończyłyśmy jej. Chciałabym ją teraz dokończyć. - powiedziała, a ja kiwnęłam głową. - Zaczęłaś mówić o jakimś chłopaku. Opowiadaj wszystko o nim. - uśmiechnęła się.
- Nie ma o czym. Już nie jesteśmy razem. - skwiotowałam. Przytuliła mnie, a mi przypomniał się widok cioci przytulającej Kamili, gdy miała zły sen.
- Emi, Emi, Emi... Już ci mówiłam. Nie masz się o co martwić. Ani mu, ani tobie nic nie grozi. - szeptała.
- Chciałabym w to wierzyć. - odszepnęłam.
- Ems... Nic ci się nie stanie. No już, opowiedz o nim. - powiedziała mama. Wreszcie odpuściłam i zaczęłam wszystko opowiadać.
- No więc... ma na imię Marek. Chodzi ze mną do klasy. Dobrze się dogadujemy. - westchnęłam. - Chciałabym z nim znowu być. - mama puściła mnie z uścisku.
- No to na co czekasz? No już, napisz lub zadzwoń do niego! Przecież chyba nic nie stoi wam na przeszkodzie, prawda? - uśmiechnęła się. Miała ładny uśmiech.
- A Moriss? - spytałam z lękiem.
- O niego się nie martw. Nic nikomu już nie grozi. - powiedziała i zostawiła mnie samą, żebym mogła zadzwonić do Marka. Wzięłam do ręki telefon i zadzwoniłam do niego. Powiedziałam mu, że chciałabym z nim porozmawiać na skype. I że to ważne. Powiedział, że zaraz wejdzie na niego i się rozłączył. Odłożyłam telefon na biurko. Dopiero wtedy zauważyłam, że moje ręce trzęsą się z nerwów. Ignorując to wzięłam laptopa i włączyłam skype. Po chwili Marek stał się dostępny. Uśmiechnęłam się nerwowo. Po chwili rozmawiałam z nim i przepraszałam go, że z nim zerwałam, i że chciałabym do niego wrócić.
- Też chciałbym z tobą wrócić. Możemy zacząć od nowa, jeśli wytłumaczysz mi, co się wtedy stało. Ktoś ci groził? - spytał. Pokręciłam głową.
- Nie, nikt mi nie groził. Po prostu jesteś moim pierwszym chłopakiem, i bałam się, że cię zranię.. - kłamałam. - Teraz zrozumiałam, że jednak powinniśmy spróbować... Jeśli, oczywiście, nie masz nic przeciwko.
- Normalnie spytałbym się ciebie, dlaczego tak kłamiesz, ale pewnie i tak nie dostanę szczerej odpowiedzi. - był przewidujący... - Też chcę do ciebie wrócić. A więc? Jesteśmy parą? - uśmiechnęłam się i pokiwałam głową. Następnie pożegnaliśmy się i rozłączyłam. Zamknęłam klapę od laptopa i usiadłam na łóżku. Byłam szczęśliwa. I to bardzo. Wtedy nie liczyło się dla mnie to, że Moriss próbuje mnie zabić. Nie liczyło się to, że w szkole Kamila może mieć do mnie pretensje. Nie liczyło się, że jestem adoptowana. Nie liczyło się, że do mojego pokoju właśnie zaglądała Morgan. Zaraz, zaraz! Co tu robiła Morgan?!
            Koleżanka przywitała mnie i usiadła na łóżku, obok mnie. Nic nie odpowiadając, posłałam jej pytające spojrzenie. Od razu pośpieszyła z tłumaczeniem się.
- Dave dał mi twój adres. Wiesz, jakoś nie mogę uwierzyć, że mu dałaś swój adres, a mi nie. - powiedziała. Roześmiałam się.
- Przepraszam, Morgan. - spojrzała na mnie zdziwiona.
- Co ty jesteś taka szczęśliwa? Już od dawna nie widziałam cię takiej. - znowu zaczęłam się śmiać. Później sama nie mogłam uwierzyć, że w takiej sytuacji się śmiałam, i byłam taka zadowolona.
- Chodzę z Markiem. - powiedziałam i znowu zaczęłam się śmiać. Morgan opadła szczęka i przytuliła mnie.
- To świetnie! Cieszę się, że wam się ułożyło! - powiedziała szczęśliwa. Znowu zaczęłam się śmiać.
- Mam nadzieję, że tobie i Dave'owi też się tak ułoży. - Morgan uśmiechnęła się i pokręciła głową.
- Nie wiem... Chyba nie przepada za mną...
- Morgan, co ty gadasz? Jesteś wspaniałą, inteligentną i ładną dziewczyną. Dave na pewno cię lubi! - pokręciła z nie dowierzeniem głową. - No dobrze, porozmawiam z nim później. Co ty na to? - pokiwała z szczęśliwą miną głową, a ja się uśmiechnęłam.
          Mogran była u mnie jeszcze z pół godziny, a następnie powiedziała, że musi już iść. Pokiwałam głową i odprowadziłam ją do drzwi. Następnie weszłam do kuchni, gdzie siedziała mama, Janet i tata, i powiedziałam im, że wróciłam do Marka. Mama powiedziała już chyba to Janet, bo oby dwie zaczęły mi gratulować. Za to reakcja taty... Była troszkę dziwna, przynajmniej dla mnie; ze surową miną spytał się, kim jest Marek. Pomyślałam, że dziwi mnie to, ponieważ mój przybrany ojciec nie interesował się mną.
         Mama wytłumaczyła tacie, kim jest rzeczowy Marek. Widząc jego surową minę, Janet postanowiła zażartować.
- No cóż, Em. Widać, że Markowi będzie ciężko zdobyć sympatię u taty. - Tata spojrzał na nią surowo, ale siostra się tym nie przejmowała. - Sebastianowi też było ciężko. - mama zaczęła śmiać się.
- I to jak... - powiedziała. Zadzwonił mój telefon. Odebrałam go ( dzwonił Marek ) i poszłam do pokoju rozmawiać z nim.

03 lipca, 2013

Odc. 21

Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale mój brat wyjechał zostawiając mi swojego laptopa, gdzie mam zainstalowane Simsy, a one strasznie mnie wciągnęły...
Kolejny post dodam gdzieś za dwa tygodnie, z powodu wyjazdu.
" Podwójne Życie "
Odc. 21
Uśmiechnęłam się i wróciłam do swojego pokoju. Stamtąd zadzwoniłam do Morgan. Przegadałyśmy chyba z godzinę. Przy tym dowiedziałam się jednej ciekawej rzeczy - Dave podoba się Morgan. Postanowiłam, że spróbuję zrobić wszystko, żeby byli razem. Nie ważne, czy Dave będzie wściekł, że mu się naprzykrzam, czy nie. Chciałam tylko szczęścia mojej przyjaciółki.
        Po skończeniu rozmowy z przyjaciółką do mojego pokoju weszła mama. Chciała, żebyśmy następnego dnia spędziły razem trochę czasu i poszły do parku. Wtedy do pokoju weszła Janet, która powiedziała, że nie mogę.
- Dlaczego? - spytałam. Podobnie jak wcześniej to zrobiła mama, moja siostra usiadła na łóżku.
- Rana na twojej głowie jest zbyt poważna... Mamo? Możemy porozmawiać na osobności? - zwróciła się Janet do kobiety siedzącej koło mnie i niej. Mama pokiwała głową i wyszły z pokoju, a ja rozłożyłam się na łóżku. Byłam zmęczona, chciałam już pójść spać i nie martwić się o nic. Niestety, niedoczekanie, mimo, że mama powiedziała, że nie muszę już o nic się martwić. Wiedziałam, że muszę. Moriss w każdej chwili może uciec. Wtedy ja będę w niebezpieczeństwie, a moi rodzice nic na to nie poradzą. Nawet oni byli w niebezpieczeństwie, co było chore. W każdej chwili ja i oni mogliśmy umrzeć. Nikt temu nie mógł zaradzić.
        Związałam moje długie włosy w luźnego koka, a następnie wzięłam pidżamę i poszłam do łazienki. Tam wzięłam długą kąpiel na odstresowanie. Po niej wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Na nim zasnęłam. Obudziłam się następnego dnia o 13:00. Nie spiesząc się, wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki ubrać się. Ubrałam się na sportowo, ponieważ poszłam biegać. To znaczy chciałam, ale nie mogłam; mama mi nie pozwoliła. Powiedziała, że lekarz mi zabronił, i że mam przyjść na śniadanie. A więc zjadłam je i poszłam do pokoju przebrać się. Tam odpaliłam laptopa i weszłam na facebooka. Od razu gdy zostałam zauważona przez Morgan, napisała do mnie. Pisałyśmy z dwadzieścia minut, o niczym. Wreszcie wyłączyłam go i poszłam do kuchni, gdzie zazwyczaj wszyscy siedzieli i gadali. Zanim weszłam do kuchni, usłyszałam głos mamy, taty i Janet. Jednak nie mogłam słyszałam dokładnie o czym mówią. Gdy stanęłam w progu kuchni, przestali rozmawiać. Widocznie było to coś, czego nie powinnam słuchać. Nikt nic nie powiedział, a ja usiadłam na jednym z krzeseł przy stole. Po dłużej chwili zadałam pytanie moim rodzicom.
- Na ile przyjechaliście?
- Na tyle, póki nie upewnimy się, że nic ci nie grozi. - spojrzałam na mamę pytająco. - Czyli póki Moriss nie odczepi się od ciebie. - odpowiedziała.
- Jak zamierzacie to zrobić? - spytałam. Nie dostałam odpowiedzi, bo ktoś zapukał do drzwi. Okazało się, że to sąsiadka przyszła przywitać się z rodzicami i chciała z nimi pogadać. Nie bardzo interesowały mnie takie sprawy, więc poszłam do siebie do pokoju.

24 czerwca, 2013

Odc. 20

Ej, nie obraziłabym się, gdyby pojawiły się jakieś komentarze co do tego odcinka :) Piszcie, czy się podobało.
" Podwójne Życie "
Odc. 20
Mój brat podszedł i przywitał się ze swoimi rodzicami. Naszymi rodzicami. Po tym przywitaniu kobieta przeniosła wzrok na mnie.
- Marcos nas zawiadomił. Powiedział nam o tym, Emily, że zostałaś porwana przez Morissa. I że Janet wszystko ci już powiedziała. - mama zamilkła na chwilę. Stałam i nie wiedziałam co powiedzieć i zrobić. Wyczuła to chyba, ponieważ zaczęła kontynuować. - Nie musisz się już niczego bać, naprawdę, Emily. Póki jest przy tobie Janet i Marcos...
- Mamo, nie mów tak! Jak widzisz wystarczyło tylko to, żeby poszła do szkoły, a mogła zginąć... - przerwała jej Janet.
- Córeczko, dobrze wiesz, że to było nie do przewidzenia. Nie powinnaś się tym obarczać. - powiedział mężczyzna.
- Ona ma rację, tato. Teraz też może zaatakować, a my potem możemy powiedzieć, że to było nie do przewidzenia, więc... - zaczął Marcos, ale nie skończył, ponieważ przerwała mu mama.
- Przestańcie. Nie kłóćmy się. Nie teraz. - mówiąc to patrzyła na mnie. - Co ci się stało w głowę? - spytała.
- Emily, pójdź do koleżanek i kolegów. - powiedziała Janet. Posłusznie poszłam. Pewnie podsłuchiwałabym, gdyby nie to, że przyszedł po mnie Dave. Powiedział, że Kamila dostała ataku histerii, więc mam z nim pójść i ją uspokoić. Gdy tam doszliśmy, dziewczyny nie było - myślałam, że poszłam do toalety. Jednak dziewczyna już nie wróciła. Nie martwiłam się o nią zbytnio, więc z chęcią wróciłam z Janet i rodzicami, którzy mieli się u niej zatrzymać, do domu. Chwile po naszym wejściu ktoś zapukał do drzwi. Ja akurat byłam u siebie w pokoju. Po chwili siostra zawołała mnie do kuchni. Weszłam do niej i stanęłam jak wryta. Na jednym z krzeseł siedział... Mój ojciec. Ten, który mnie wychował. Nie wiedziałam, że przyszedł.
- Ems, wybierz teraz. Możesz zostać u mnie lub pojechać do... - zaczęła Janet.
- ... do nas. - skończył mój nie biologiczny ojciec. Nie wiedziałam co powiedzieć. Pierwszy raz miałam taki problem z decyzją - decyzją, od której zależało wszystko - nawet moje życie. Jeśli zostałabym, miałabym pewność, że nic wielkiego nie powinno się stać. A jeśli pojechałabym... Mogłabym ja być martwa i oni - rodzina która mnie wychowywała. I oprócz tego, jadąc tam musiałabym słuchać docinek wujka i jego marudzenia, że mało jem... Chociaż teraz też tak mogło być - moja biologiczna mama lub mój biologiczny tata mógł narzekać na moje małe ilości jedzenia.
- Zostaję tutaj. Opiekuj się dziećmi, i nie zostawiaj ich samych z Kamilą. Ona nie jest odpowiedzialna. - powiedziałam i wyszłam z pokoju. Po chwili przyszła moja biologiczna mama.
- Cieszę się, że chcesz tutaj zostać, Emily. - na te słowa kiwnęłam lekko głową. - Chciałabym się czegoś więcej dowiedzieć o tobie. Powiedz, czym się zajmujesz, co lubisz robić, czy masz przyjaciół i chłopaka... - spuściłam wzrok.
- Niczym się nie zajmuję. Lubię treningi w I.A., bo wtedy mogę się wyżyć. - mama zaśmiała się cicho. - W szkole mam przyjaciółkę Morgan i bliskiego kolegę Dave'a. Raczej znasz go, jest synem Maksa. - kiwnęła głową. - Chłopaka... rzuciłam niedawno.
- Czemu? - zainteresowała się mama.
- Bałam się, że Moriss dorwie się do niego. Nie chcę, żeby stała mu się jakakolwiek krzywda. - powiedziałam cicho. Kobieta objęła mnie.
- Emily... Nie musisz się już niczego bać, rozumiesz? Niczego. - szepnęła. W tej chwili usłyszeliśmy jakiś huk. Wstałyśmy szybko i pobiegłyśmy do kuchni, skąd się rozległ. Okazało się, że to tylko Sebastian rozbił kubek, niechcący.
- Sebastian, nie strasz. - powiedziała mama na żarty.
- Oj tam, oj tam, mamo. - odpowiedział jej zięć.
- Spokojnie, idzie się do tego przyzwyczaić. - zaśmiała się Janet.

21 czerwca, 2013

Odc. 19

" Podwójne Życie "
Odc. 19
           Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu, całkiem dużym, gdzie nie było szyb w oknach. Ściany były szare. W samym pomieszczeniu nic się nie było - nic oprócz mnie i moich koleżanek i kolegów z klasy, którzy, tak jak ja, byli związani. Zauważyłam, że wszyscy są już przytomni, i patrzą na mnie lub Morissa, który stał przy mnie i Dave'ie. Trochę się wystraszyłam. Po Dave'ie było widać, że on też, chociaż nie chciał tego okazywać. Zaczęłam szukać końców sznurka, którym byłam związana. W tym czasie Moriss mówił, w szczególności do mnie.
- Wreszcie się obudziłaś. Przypominasz mi teraz swoich rodziców, którzy, jak podejrzewam, również żyją. - Kamila posłała mi pytające spojrzenie. Ja natomiast kończyłam odwiązywać sznurek. - Powiedz mi, jakie to uczcie, gdy ma się umrzeć?
- Pozwól, że również zadam ci pytanie. Jak to jest, gdy nastolatki zaraz skopią ci tyłek? - wstałam. Dave zrobił to samo. Moriss odszedł pozwalając, żeby jego ludzie zbliżyli się do nas. Na razie szczęśliwe dla Morissa byłoby, gdyby to nam skopano tyłki. Dla nas za to, gdybyśmy mu skopali. Wyciągnęłam szybko telefon i próbowałam zadzwonić do Janet. Niestety, nie zdążyłam. Jeden z ludzi Morissa zaatakował mnie. Upuściłam telefon. Na szczęście nic mu się nie stało, więc moja siostra słyszała wszystko co działo się tam. Kątem oka widziałam, że Dave'owi nie szło za dobrze. Mi podobnie. Wreszcie Dave zemdlał, a ja musiałam sama walczyć. Próbując załapać ilu ludzi Morissa będzie próbowało mnie dorwać, walczyłam. Niestety, w pewnym momencie jeden z nich złapał mnie, podniósł do góry, i rzucił o ścianę. Z bólem głowy udało mi się wstać. Po minie Morissa widziałam, że był zaskoczony. W sumie ja też byłam. Na treningach nie miałam siły żeby wstać po tym, jak walczyłam z dziesięć minut. Teraz walczyłam minimum dwadzieścia, i miałam nadzieję, że Janet szybko przyjedzie. Nie wiedziałam ile jeszcze tak wytrzymam. Miałam nadzieję, że jak najdłużej, i żeby chociaż Dave mi pomógł. Niedoczekanie - mojego kolegę znowu związano, tym razem mocniej. Wiedziałam, że uwolnienie się zajmie mu chwilę. Wreszcie usłyszałam, jak ktoś zawołał mnie. Obróciłam się w stronę, z której dochodził głos, i przestałam walczyć. Dlaczego? Otóż Moriss trzymał nóż przy gardle Kamili.
- Nie zaryzykujesz? - spytał słodko. Nie odpowiedziałam. W tym czasie jego ludzie złapali mnie za ręce i zaczęli je wiązać. Nie opierałam się; miałam do wyboru śmierć kuzynki lub poddanie się. Oczywiście, wybrałam to drugie. Miałam nadzieję, że agenci zaraz przyjadą. - Agentom  jeszcze trochę zejdzie na dojechanie tutaj. Przez twój samochód na drodze jest małe utrudnienie. - zmarszczyłam czoło. Moja mina okazywała pewnie przerażenie.
- Co z nim zrobiłeś? - pytając się go zauważyłam, że w tym momencie mój głos był podobny do głosu Janet. A może po prostu cały czas był?
- Można powiedzieć, że sam wybuchł. - obrzuciłam go krytycznym wzrokiem. - Dave, nawet nie podchodź, bo ją zabiję. - odwróciłam się. Dave stał niedaleko mnie. Spojrzał na " drzwi ", które tak naprawdę były tylko dziurą w ścianie w kształcie drzwi, i kiwnął głową.
- Ok. - powiedział do Morissa zlewając wszystko. Już wiedziałam o co chodzi. Agenci przyjechali. Moriss wstał i podszedł błyskawicznie do okna. W tym momencie zasadziłam kopa ludziom, którzy trzymali mnie, co dało dobry skutek. Dalej nie musiałam walczyć - moim jedynym zadaniem było rozwiązanie się, ponieważ przyjechała moja siostra z resztą agentów.
        Po skończonej akcji wszyscy ( moja klasa i nauczycielka również ) do I.A., gdzie czekaliśmy w jednym z pokoi na rodziców osób z klasy. Ja i Dave zostaliśmy na chwilę poproszeni o rozmowę przez Maksa, który pochwalił nas. Po nim Alex również nas pochwalił. Dodał jeszcze, że żałuje, że nie widział tego. Ja jakoś nie żałowałam, a nawet cieszyłam się - popełniłam za dużo błędów walcząc.
- Emily... Krew ci płynie z głowy... - powiedział Dave, gdy wracaliśmy do pokoju.
- Co? - poszłam od razu do żeńskiej łazienki, która była dość blisko. Dave miał rację; z głowy lała mi się krew. - To pewnie od tego uderzenia w ścianę. - powiedziałam i skierowałam się w stronę pokoju.
- Nie idziesz z tym do Janet? - spytał zaskoczony.
- A po co? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, zatrzymując się.
- To może być dla ciebie groźne, Emily. - powiedział głos z tyłu. Odwróciłam się. To był Marcos. - Poczekaj, pójdę zawołać Janet. - zanim zdążyłam zaprotestować, Marcos zniknął mi z pola widzenia. Wrócił dwie minuty później z naszą siostrą.
- Pokaż to, Ems... - powiedziała i zaczęła oglądać moją głowę.
- Nic mi nie jest. - powiedziałam.
- Nie byłabym tego taka pewna. Emi, to może być groźne. - powiedziała Janet. Chciałam coś odpowiedzieć, ale nie zdążyłam. - Cholera... Jedziemy do szpitala...
- Po co? Nic mi nie jest! - zaprotestowałam.
- Lekarz to oceni. Janet, zwolnij nas u Maksa, ja pójdę już z Młodą do samochodu. - powiedział Marcos. Przestałam stawiać opór i pojechaliśmy do lekarza, który nie chciał mi powiedzieć co mi jest. Powiedział tylko Janet i Marcosowi, którzy wyglądali po tym na bardzo zmartwionych. Jednak gdy zauważyli, że na nich patrzę, zmieniali wyraz twarzy. Uśmiechali się i mówili, że wszystko będzie dobrze.
       Godzinę później byliśmy znowu w I.A. Co prawda, lekarz kazał mi pójść od razu do domu, ale musieliśmy wrócić do pracy. Tam, po wejściu zobaczyłam jak Maks stoi koło jakiś starszych ludzi, którzy na oko byli po pięćdziesiątce. Nie musiałam długo czekać, aby dowiedzieć się, kim oni są.
- Mamo, tato... Co wy tutaj robicie? - spytała Janet. Byłam zaskoczona. I to bardzo.

19 czerwca, 2013

Odc. 18

" Podwójne Życie "
Odc. 18
          Po godzinie leżałam w łóżku, w domu. Miałam anginę. Świetnie. Nie dość, że Moriss próbuje mnie zabić, to jeszcze rozchorowałam się. Lepiej być nie może. Dobrze, że mieszkałam u Janet - nie musiałam się martwić o to, że coś może jej się stać. W końcu, tak jak ja, była agentką i potrafiła się obronić. Niestety, nie przewidziałam jednego - Moriss może próbować dorwać moje przyszywane rodzeństwo lub kuzynki. I tak zrobił - dorwał się do Kamili. Ta sama nie wiedziała wiele, więc nie miała co powiedzieć. Dzięki temu skończyła w szpitalu, z dość mocnymi obrażeniami. Gdy tydzień później wolno było mi już wychodzić z domu, poszłam ją odwiedzić. Nie ucieszyła się na mój widok. Wydawała się być zła, i ciągle mnie wypytywała o gościa, dzięki któremu znalazła się w szpitalu. Pytała, skąd go znam, po co mu informacje o mnie, skąd on wiedział o jej istnieniu i dlaczego ją tak urządził. Nie wiedziałam co odpowiadać na to - z jednej strony miałam ochotę powiedzieć jej wszystko, a z drugiej tajemnica o moim zawodzie i o tym, że jestem adoptowana, nie pozwalały mi. Dlatego nic nie odpowiadałam Kamili. Przez to była jeszcze bardziej wściekła, a ja nie mogłam nic poradzić na to, niestety.
         Wróciłam do domu markotna. Bałam się, że teraz Moriss może dorwać się do Kamila lub Eleny. A jak nie do mojego przyszywanego rodzeństwa, to do biologicznego, czyli Janet i Marcosa, chociaż byli agentami. Nigdy nie było 100% pewności, że nic im nie będzie po jego ataku. Między innymi dlatego tydzień wcześniej pojechałam z siostrą do I.A., zamiast siedzieć w domu. Sama nie wiem, czy dobrze wtedy zrobiliśmy. Przecież nie wiemy, czy Moriss wie gdzie mieszka Janet. Powiedziałam jej o tym.
- Ems, raz już znalazł twój adres. Nie możemy ryzykować, że coś ci się stanie. Musimy być ostrożni. - odpowiedziała wtedy z westchnieniem. Kiwnęłam lekko głową na znak, że rozumiem. Skłamałabym mówiąc, że nie rozumiem. Nie było tu nic do nie rozumienia; aby nic mi się nie stało, musimy zachować ostrożność. Łatwizna. Gorzej z zachowaniem ostrożności - w I.A. i przy Janet ( lub Marcosie ) byłam bezpieczna, czego nie można powiedzieć o szkole. Tam nikt nie był dzięki temu bezpieczny, a już w szególności ja. Jednak byłam agentką, wyszkoloną żeby radzić sobie z takimi trudnościami jak atak Morissa, nie ważne czy byłby ciężki czy nie. Gdy nie byłam w pracy, moim zadaniem było chronienie innych osób.
         - Em! - krzyknęła Morgan gdy mnie zobaczyła w szkole po chorobie, a następnie podbiegła do mnie.
- Hej! - powiedziałam z uśmiechem. Kątem oka zauważyłam, że przygląda nam się Marek. Miałam ochotę westchnąć, ale powstrzymałam się.
- Słyszałam co się stało Kamili... Masakra. Co za potwór pobił ją do tego stopnia? - pokręciłam głową na znak, że nie wiem. Przyjaciółka nie przestawała gadać gdy szłyśmy do klasy. Później, po dzwonku, Dave śmiał się ze mnie, że muszę jej wysłuchiwać.
- Bardzo śmieszne... - powiedziałam.
- No, jest śmieszne, bo przez cały tydzień ja tego wysłuchiwałem. Miło jest patrzeć, jak ciągle mówi do kogoś innego niż do mnie. - spojrzałam na niego zdziwiona. Już miałam coś powiedzieć, gdy zaczęłam się dusić, podobnie jak reszta. Próbowałam wstrzymać oddech i wyjść z klasy, ale, niestety, złapałam oddech na widok Morissa i zemdlałam.

17 czerwca, 2013

Odc. 17

" Podwójne życie "
Odc. 17
          Włączyłam telewizor. Nie minęły nawet dwie minuty, kiedy przyszedł Marcos, brat Janet. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że jest on również moim bratem.
- Janet już ci powiedziała. - powiedział. Kiwnęłam lekko głową. - Źle się czujesz? - pokręciłam głową. Jedyne co, to bolała mnie głowa, ale ból był do wytrzymania... Marcos podszedł i położył mi swoją rękę na moim czole. - Masz gorączkę. Poczekaj tutaj. - powiedział i wyszedł. Po chwili przyszedł z Janet, która powtórzyła czynność którą wykonał Marcos.
- Masz minimum 38 stopni... Boli cię coś? - spytała. Pokręciłam głową.
- Tylko głowa. Nic więcej. - Janet pokiwała głową.
- Pojedziemy zaraz do lekarza. - odpowiedziała.
- Myślałam, że musimy tu zostać póki nie złapią Morissa, lub do wieczora.
- Owszem, powinnyśmy. Ale nie mam zamiaru ryzykować twoim zdrowiem. Marcos - zwróciła się do brata.
- Tak, pojadę z wami. - kiwnął głową. Janet znowu spojrzała na mnie i kazała mi wstać. Zrobiłam tak, jak kazała, a następnie skierowaliśmy się do wyjścia na zewnątrz. Potem poszłam do samochodu Janet. Ja siedziałam z tyłu, a Marcos i Janet z przodu. Patrząc na nich miałam problemy z uświadomieniem sobie, że to oni są moim prawdziwym rodzeństwem. A może nie są i łączą nas tylko geny...? Moi rówieśnicy często mówią, że rodzicami nie są te osoby które nas urodziły, tylko te, które nas wychowały. Ciężko powiedzieć, że zostałam wychowana. Praktycznie nigdy się mną nie interesowali. Lubili mnie upokarzać. A więc czy mogę ich nazywać moimi rodzicami? Czy mogę nazywać kobietę, która mnie urodziła mamą? Nie wiedziałam tego. Nie miałam też się kogo spytać o odpowiedzi na te pytania. To tak, jak bym była samotna, pomimo że wokół mnie jest tyle ludzi. A przecież nie jestem samotna. Mam osoby, na których mogę zawsze polegać. Na przykład Morgan. Mogłam jej powiedzieć wszystko. Niestety, z takich spraw nie mogłam jej się zwierzyć - to wiązało się z tym, że jestem agentką, a to było już chronione tajemnicą państwową. Przy przyjaciółce czułam się czasami głupio - ona mówiła mi wszystko, ja jej praktycznie nic. Nie mogłam, dzięki tajemnicy państwowej. Często w takich sytuacjach zastanawiałam się, jak wyglądałoby moje życie gdybym była normalną dziewczyną? Czy wtedy mojemu życiu nic nie zagrażałoby? Czy aktualnie siedziałabym razem z kuzynką i rodzeństwem zamiast mieszkać u mojej siostry? Nie, nie mogę Janet nazywać siostrą. Ona zawsze będzie dla mnie tylko koleżanką. Nie potrafię zaakceptować myśli, że jesteśmy spokrewnione... Nie daję rady. Może z biegiem czasu to się ułoży? Mam nadzieję, że tak.

15 czerwca, 2013

Odc. 16

Za błędy przepraszam :)
" Podwójne życie "
Odc. 16
             Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Przez chwilę wydawało mi się, że się przesłyszałam. Potem, że to Janet źle wyraziła to, o co jej chodzi. Wreszcie dopuściłam to do swojej świadomości i zaczęłam się zastanawiać, dlaczego mnie oddali do adopcji - przecież kobieta siedząca koło mnie mogła mnie pilnować. Na koniec zaczęłam się zastanawiać, dlaczego mi wcześniej o tym nie powiedziała. Zapytałam o to.
- Nie mogłam. W sumie teraz też nie mogę...
- To dlaczego to zrobiłaś? - byłam zdziwiona.
- Żebyś mogła zrozumieć wiele różnych spraw. Na przykład dlaczego mieszkasz u mnie. - byłyśmy przez chwilę w ciszy. Nie wiedziałam co powiedzieć, ani co będzie dalej. - Emily... Jeśli tylko będziesz chciała, to będziesz mogła dalej u mnie mieszkać gdy ktoś z twojej przyszywanej rodziny będzie mógł się wami zaopiekować... - kiwnęłam lekko głową. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc siedziałyśmy w ciszy. Wreszcie siostra wyszła. Nie powiem, ucieszyłam się. Chciałam pobyć sama, aby przemyśleć sobie to wszystko. Odpaliłam laptopa i włączyłam Skype. Po chwili wyłączyłam go i wpatrywałam się w pulpit. Z piętnaście sekund później program przez który mogłam się porozumiewać z innymi agentami zaczął migać. Oznaczało to, że są jakieś problemy w I.A. Pierwsze co, to weszłam w wiadomości, gdzie zawsze dostawałam informację. Tam dostałam wiadomość, że uciekł Moriss, a ja jestem w niebezpieczeństwie. Zamknęłam szybko klapę od laptopa i poszłam szybko do kuchni, gdzie siedziała Janet. Na szczęście była sama.
- Janet... Moriss uciekł! - krzyknęłam.
- Włącz alarm. - powiedziała. To nie było do mnie tylko do domu, który wykonywał wszystkie rozkazy Janet. Oczywiście nie były to typu "zrób pranie", "ugotuj obiad".
- Alarm został włączony. - powiedział damski głos. Należał on do domu. Musiałam być przerażona lub coś w tym stylu, bo gdy moja siostra popatrzyła na mnie, powiedziała do mnie spokojnym głosem, że nic mi nie grozi. Nie wierzyłam jej - teraz nic nie było pewne. Mogłam w każdej chwili zostać porwana lub zabita, a Janet nawet nie wiedziałaby kiedy to się stało. Zaczęłam rozmyślać o tym, gdzie teraz może być Moriss. Z moich zamyśleń wyrwała mnie Janet, oznajmiająca, że idzie po swojego laptopa i zaraz wróci. Wróciła całkiem szybko. Siadła przy stole i włączyła laptopa. Po pięciu minutach zawołała, że mam ubierać buty, ponieważ wyjeżdżamy. Tak też zrobiłam - ubrałam buty (ona również) i poszłyśmy do jej samochodu. Z tamtąd pojechałyśmy do I.A. Podejrzewam, że szef jej wysłał jakąś wiadomość, że ma mnie tam zawieść. Ale w tej chwili mało mnie to obchodziło. Wbiegłyśmy razem do agencji, gdzie Janet kazała mi iść do jednego z przytulnych pokoi i poczekać na nią, a sama poszła do gabinetu szefa. Ja, zgodnie z jej rozkazem, ruszyłam w stronę jednego z pokoi. Po drodze zaczęłam się zastanawiać, po co je zbudowano.
            Po piętnastu minutach siedzeniu na kanapie i oglądania telewizora (w każdym pokoju znajdował się jeden) do pomieszczenia wszedł Maks. Przywitaliśmy się, i zaczął mi wyjaśniać, że będę tutaj do póki nie złapią Morissa. A gdyby go dzisiaj nie złapali, to zostanę tutaj do wieczora, oczywiście z Janet.
- Maks, wiedziałeś o tym, że jestem adoptowana, a Moriss myśli że nie żyję, więc dlaczego wysłałeś mnie na misję? - wypaliłam po chwili.
- Ty jedyna z grupy nie byłaś jeszcze na żadnej misji.
- Mogłeś mnie wysłać na inną.
- Miałem nadzieję, że Moriss cię nie zobaczy. Ale stało się, a ty jesteś w niebezpieczeństwie. Na pewno poradzisz sobie z tym. - kiwnęłam głową i spuściłam wzrok. - Emily... Wiem, że to wszystko cie już przerasta. Dopiero co nie miałaś wrogów z wyjątkiem kuzynki. Mieszkałaś normalnie z rodzicami. Pewnie nie miałaś żadnych większych zmartwień. A teraz mieszkasz z prawdziwą siostrą, twoi rodzice są w szpitalu, a wróg chce ciebie zabić. Jesteś silna, tak samo jak twoi prawdziwi rodzice, więc poradzisz sobie z tym. - próbował dodać mi ochoty szef.
- Oby... - mruknęłam gdy Maks wyszedł. Chciałam, żeby było już po wszystkim, ale jednocześnie wiedziałam, że nie będzie - Moriss nie zostawi mnie w spokoju dopóki nie umrę, a mojej świadomości że zostałam adoptowana nic już nie zmieni.

11 czerwca, 2013

Odc. 15

W komentarzach piszcie, czy się podoba :)
" Podwójne życie "
Odc. 15
              Do końca dnia nie odezwałam się do Kamili ani słowem, mimo, że prowokowała mnie. Ale i tak miarka przebrała się następnego dnia - Kamila zaczęła rozpowiadać najpierw Dave'owi różne, niestworzone rzeczy, a następnie Morgan. Później reszcie klasie. Dave jak to usłyszał, zaczął się śmiać i nie mógł się opanować. Próbowałam go uspokoić chyba przez dziesięć minut. Kamila na to tylko się skrzywiła, ale nic nie odpowiedziała. Szczerze mówiąc cieszyłam się z tego - miałam pewność, że w żaden sposób jej nie odpowiem.
              Wraz z Dave'm wpadłam na trening mocno spóźniona. Alex nie ukrywał, że nie jest z tego powodu szczęśliwy - pół godziny to całkiem sporo czasu.
- Zostaniecie o pół godziny dłużej po treningu. Nadrobicie to, co reszta grupy zdążyła przez ten czas zrobić. Dave, nie rób takiej miny. Za chwilę przyjdzie Maks i to on z wami przeprowadzi trening. Następnie chyba zmienia Maksa Janet, ale nie jestem pewien... - powiedział Alex.
- Dlaczego dzisiaj będziemy mieć tak dużo różnych nauczycieli? - spytałam.
- Żebyście nie przywykli do jednego. A teraz wszyscy na ściankę wspinaczkową! - zawołał Alex i wyszedł.
- Trening z moim ojcem nie należy do najłatwiejszych. - powiedział Dave. Wzruszyłam ramionami i skierowałam się w stronę ścianki.
- Damy sobie radę. - skomentowałam i zaczęłam się wspinać.
             Kolega z pracy i klasy miał rację - trening z szefem nie należał do najłatwiejszych. Wręcz był jednym z najtrudniejszych w całym moim życiu. Z Janet było podobnie - dawała nieźle w kość. Dzięki temu nauczyłam się kilku nowych ruchów i bardziej poćwiczyłam stare ruchy. Przy okazji pojawił się ból mięśni. Na szczęście w domu Janet miała jakąś maść po której ból przeszedł.
             Kolejny dzień to była sobota - dzień, przynajmniej u mnie, wolny od pracy. W południe koleżanka z pracy zapukała do drzwi od mojego pokoju i spytała, czy możemy porozmawiać. Kiwnęłam głową.
- Emily... Może to nienajlepsza pora... Powinnaś teraz być w domu dziecka, Moriss próbuje cię zabić... Ale widzisz, jest powód tego ostatniego.
- Naraziłam mu się na misji... - westchnęłam. Janet pokręciła głową.
- Nie tylko o to chodzi. Widziałam całą misję. Zauważyłaś, że Moriss zdziwił się na twój widok? - kiwnęłam głową. Nie rozumiałam o co chodzi. Janet westchnęła. - On uważał do tej pory, że nie żyjesz.
- Dlaczego miałby tak myśleć? - Janet przez chwilę nie odpowiadała. Pewnie zastanawiała się, co dalej powiedzieć.
- Bo widzisz... On miał nie zbyt dobre relację z naszymi rodzicami. Wszyscy myśleli, że nie żyjesz wraz z nimi. - spojrzałam na nią zdziwiona. Czy ona powiedziała naszymi?! - Emi, jesteś adoptowana. Ja jestem twoją prawdziwą siostrą.

08 czerwca, 2013

Odc. 14

Przepraszam, że dawno nic nie dodawałam, ale miałam karę :) W komentarzach piszcie czy się podoba.

" Podwójne życie "
Odc. 14
            Po wejściu do domu Janet zobaczyłam korytarz. W głębi korytarza, po lewej stronie, była kuchnia, a po prawej salon. Sam korytarz prowadził do schodów. Przy nich jednak miał jeszcze rozwidlenie drogi - można było skręcić w lewo lub w prawo. Po każdej stronie były sypialnie, tylko że po lewej była mniejsza, ze względu na łazienkę, która tam była.
            Na pierwszym piętrze były trzy duże sypialnie. Właśnie tam miałam jeden pokój. Na drugim piętrze była sala do ćwiczeń. Janet mówiła mi, że tam ćwiczy, albo wyładowuje złość, kiedy jest wściekła.
- To musi bardzo rzadko się zdarzać. Jeszcze nigdy nie widziałam cię w złości. - podsumowałam.
- Szkoda, że tylko ty. - mruknął Sebastian, mąż Janet. Kobieta posłała mu surowe spojrzenie. - Wybacz kochanie. - powiedział głośniej niż poprzednio.
- Zrobić ci coś do jedzenia? - spytała Janet. Pokręciłam głową.
- Jadłam przed twoim przyjazdem. - pokiwała głową. - pójdę się rozpakować. - powiedziałam i wyszłam szybko z kuchni, a następnie skierowałam się w stronę schodów i weszłam do swojej sypialni. Tam szybko się rozpakowałam i odpaliłam swojego laptopa. Kliknęłam w zakładkę " Grafik " i wpisałam swoje imię i nazwisko. W tej zakładce mogliśmy zobaczyć godziny pracy wszystkich agentów. Dla mnie w tym nie było minusów, ale gdy ktoś miał rodziców pracujących w I.A., to nie mógł ich skłamać. Ja jednak chciałabym mieć rodziców pracujących w agencji. Nie musiałabym już nic ukrywać ani martwić się, że odkryją moją tajemnicę. I przede wszystkim, to nie ja musiałabym ich pilnować, tylko oni mnie. Wtedy byłoby mi łatwiej, o wiele. Ale nic z tego - musiałam sobie poradzić bez pomocy rodziców pracujących w tym samym zawodzie gdzie ja. Przynajmniej wtedy tak myślałam.
          Spojrzałam na grafik. następnego dnia miałam przyjsć do pracy na szesnastą. Normalka. Spojrzałam też na Janet. Również miała na rano. Spojrzałam na zegarek. Północ. Sprawdziłam jeszcze czy nie mam żadnych wiadomości ani nic i poszłam się wykąpać. Następnie poszłam do swojego pokoju i położyłam się do łóżka. Usnęłam bardzo szybko.
          Następnego dnia gdy przyjechałam do szkoły, Kamila, Dave i Morgan już byli. Pierwsze co, to Kamila chciała ze mną pogadać, na osobności. Zgodziłam się, choć wiedziałam, że nie będzie to dla mnie miła rozmowa. Nie myliłam się.
- Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego mieszkasz z jakąś babką, a nie w domu dziecka razem ze mną i dzieciakami? - spytała wściekła. Pomimo tego, zachowywała się cicho.
- Uspokój się. To znajoma z pracy. Zostanę u niej trochę. A wy... bądźcie tam grzeczni.
- No jasne, księżniczka tak powiedziała i tak ma być... Nie jesteś moją matką, żeby mi rozkazywać... Myślisz, że jak jesteś sprzątaczką i Dave nie wiadomo czemu chce się z tobą przyjaźnić, to jesteś fajna... A tak naprawdę masz więcej wrogów niż przyjaciół!
- Emily, możesz tu na chwilę podejść? - zawołał Dave. Kochany Dave - wiedział kiedy wybuchnę. Przynajmniej wtedy. Podeszłam do niego zostawiając Kamilę samą. - Emily, proszę cię, nie rozmawiaj z nią, póki nie masz zamiaru jej powiedzieć kim jesteś. Dalej prowadź podwójne życie, a potem, jak już będziesz pewna że możesz im powiedzieć, to to zrób. - kiwnęłam lekko głową. Wiedziałam, że to będzie trudne. Ale musiałam spróbować tego.

04 czerwca, 2013

Odc. 13

W razie jakiś pytań do bloga czy czegoś, napiszcie na gg 47654135. Jestem otwarta na nowe propozycje gadżetów które mogą zostać dodane na stronę ( licznik odwiedzin itd. ). Miłego czytania :)
" Podwójne życie "
Odc. 13
            Miałam już wychodzić z I.A., gdy zawołała mnie Janet. Podeszłam do niej.
- Twoje rodzeństwo i kuzynki jutro pójdą do domu dziecka. Ty zamieszkasz u mnie. - posłałam jej pytające spojrzenie.
- Dlaczego miałabym...
- To nie jest teraz ważne, rozumiesz? Spakuj się i jutro po pracy przyjedziesz do mnie. - pokiwałam głową i poszłam, zastanawiając się dlaczego mam z nią mieszkać. I dlaczego zamiast sprzeciwić lub dopytywać się, dlaczego postanowiła że z nią zamieszkam, nic nie powiedziałam?
             Weszłam do domu. Cała ferajna siedziała przy stole w kuchni. Gdy do niej weszłam, popatrzyli na mnie smutno.
- Zlobisz nam kanapkę? - spytała Eliza. Pokiwałam głową i wzięłam się za robienie kanapek.
- A może chcecie coś na ciepło? Na przykład zapiekanki z kanapek? - spytałam. Pokiwali głowami. Wyciągnęłam potrzebne rzeczy do zrobienia zapiekanek i zaczęłam je robić.
- Emily... Wiesz już, kto będzie się nami opiekował? - spytała Kamila. Pokręciłam głową.
- Nie znalazłam takiej osoby. Nikt mi nie przychodzi do głowy. Po zjedzeniu zaczniemy się pakować. - odpowiedziałam.
            Godzinę później wszyscy zjedli i poszliśmy się pakować. Ja do swojego pokoju, dzieci do swojego. Zaczęłam pakowanie od podkoszulków. Wzięłam ich piętnaście. Potem spakowałam bluzki. Wzięłam ich tylko trzy, ponieważ rzadko kiedy je używałam. Następnie spakowałam trzy bluzy i siedem par spodni. Dołożyłam też cztery pary butów. Miałam też spakować laptopa, ale miałam zamiar go jeszcze używać, więc zostawiłam go na koniec. Miałam go już odpalać, gdy ktoś zapukał do drzwi. Zeszłam na dół i otworzyłam je. Za nimi stała Janet. Odsunęłam się, żeby weszła.
- Hej - powiedziałam.
- Hej. Mam nadzieję, że już jesteście spakowani. Plan się zmienił i zaraz przyjadą po dzieci...
- Tak, jesteśmy spakowani. - powiedziałam i zaprosiłam ją do kuchni. W tym momencie do kuchni wpadła Elizka.
- Chcesz coś do picia? - spytałam Janet. Pokręciła głową. - Co, Elizka? - zwróciłam się do małej.
- Nic. - powiedziała i wyszła.
- Najmłodsza? - spytała Janet. Kiwnęłam głową. W tej chwili ktoś zadzwonił do drzwi.
- Poczekasz chwilkę? - spytałam i nie czekając na odpowiedź wyszłam do hallu, żeby otworzyć drzwi. To byli policjanci z jakąś panią. Przedstawili się i powiedzieli, że przyszli nas wziąć do domu dziecka. Wtedy weszła Janet. Pokazała swój indyfikator z I.A. i powiedziała, że ja zamieszkam z nią. Nikt nic nie odpowiedział, policjanci jedynie pokiwali głowami. Zawołałam dzieci. Gdy tylko weszli, od razu wiedzieli o co chodzi.
- Miało być rano... - zaczął Kamil.
- Jednak teraz się przeniesiecie. - odpowiedziałam.
- A ty? - spytała hardo Kamila. Na to odpowiedziała jej Janet.
- Zamieszka ze mną. - Kamila nic nie odpowiedziała. Poszła tylko po swoje rzeczy. Dzieci również to zrobiły. Po chwili patrzyłam jak odjeżdżają do domu dziecka. - Emily, zamknij drzwi, bo się przeziębisz. Popatrzysz przez okno. - kiwnęłam głową na słowa Janet i zamknęłam je. Siedziałyśmy chwilę w ciszy. - No to co? Jedziemy? - po raz kolejny kiwnęłam głową i tym razem ja poszłam po swoje rzeczy. A pół godziny później weszłam przez drzwi do domu Janet, który był nie wiele większy niż mój.

03 czerwca, 2013

Odc. 12

" Podwójne życie :
Odc. 12
           Lekcje minęły szybko, a po nich, tak jak co dzień, odwiozłam Kamilę do domu, a sama pojechałam do pracy. Tam już wszyscy na mnie czekali.
- Zamawiam sobie walkę z Emily. - powiedział Dave.
- Nie. Emily będzie dzisiaj ćwiczyć indywidualnie. - powiedział chłodno Alex.
- Skąd wiesz, że źle walczyłam z Morissem? - podeszłam do niego.
- Inaczej leżałby na podłodze zwijając się z bólu.
- Nie jest tak łatwo walczyć z kimś, kto jest trzy razy silniejszy od ciebie.
- Emily, wiem to. I udałoby ci się go pokonać, gdybyś nie robiła błędnych ruchów. Będziesz to dzisiaj ćwiczyć do skutku. - westchnęłam. - Dobra, słuchajcie. Mikołaj i Dave na siebie, a Amy i Kamil na siebie. - po raz kolejny westchnęłam i zaczęłam ćwiczyć indywidualnie. Alex dokładnie przyglądał się naszym ruchom, szczególnie moim, a gdy tylko zauważył, że robimy jakiś błąd, to od razu nas poprawiał. Mnie chyba najwięcej.
          O dwudziestej skończył się trening. Postnowiliśmy, że pójdziemy jeszcze do jakiejś kawiarnii na jakąś mini przekąskę, przez co w domu byłam gdzieś o dwudziestej drugiej, ku niezadowoleniu mamy i taty. Myśleli, że jeszcze gdzieś wyjdą. Byli dość opici, by stwierdzić, że wychodzą. Zrobiłam im awanturę, że nie zostanę sama z dziećmi. Niestety, wyszli. I nie wrócili. Dopiero rano, kiedy obudziłam dzieci, dowiedziałam się co się stało. Od policji. Wyjaśnili mi, że moi i kuzynek rodzice jechali samochodem, po pijanemu. Mieli wypadek i są w szpitalu, w ciężkim stanie. Miałam czas do następnego dnia, aby zawiadomić kogoś dorosłego. I ta dorosła osoba miała przyjechać tu i opiekować się nami. Inaczej trafimy do domu dziecka, gdzie nie pozwalaliby mi na pracę. Dlatego zaczęłam się zastanawiać, kogo mogłabym zmusić do opieki nad nami. Niestety, nikt mi nie przychodził do głowy. Ani w domu, ani w szkole. A w pracy zauważyli, że coś jest nie tak.
- Ems, co się dzieje? - spytała Amy, widząc moje rozdrażnienie.
- Nic. - mruknęłam.
- Dobra, dobra, takie rzeczy wmawiaj sobie Morgan. O co chodzi? - spytał Dave. - I nie mów, że nic, bo i tak ci nikt nie uwierzy. - westchnęłam i postanowiłam, że wszystko im powiem.
- Moi rodzice mieli wypadek. Nie ma kto się opiekować teraz mną i resztą familii. - spojrzałam na drzwi. Stali w nich Alex i Janet.
- Co tak siedzicie? Zabrać się do roboty! - pogonił nas Alex.
- Emily, pozwól na chwilkę. - zawołała Janet. Podeszłam. - Słyszeliśmy to, co powiedziałaś. - pokiwałam głową. - Ty masz gdzie mieszkać. Jedyne co, to twoje rodzeństwo trafi do domu dziecka. - posłałam jej pytające spojrzenie i czekałam, aż wyjaśni o co chodzi. Niedoczekanie. - Idź ćwiczyć. Niech to teraz będzie dla ciebie najważniejsze. - westchnęła, a ja wróciłam do treningu.
- Emily, Emily, Emily... Co powiesz na wspólną walkę? - zapytał Dave. Pokiwałam głową z uśmiechem na twarzy i zaczęliśmy. Niestety, Alex nam przerwał.
- Źle. Emily, ustaw się pod innym kątem. Dave, nie bój się ruszyć. - pouczał nas. W tym momencie do sali wszedł Maks. Alex chciał podejść do niego, ale Maks mu nie pozwolił. Powiedział, że przyszedł tylko popatrzyć. Tak więc nie przerywaliśmy walki. A po kilku minutach walki wygrałam z Dave'm.
- Ok, Emily. Teraz dałem się pokonać, ale więcej nie dam. Teraz to była tylko taka rozgrzewka... - pokręciłam głową na słowa Dave'a.
- To co, jeszcze raz?
- Nie jeszcze raz. Powspinajcie się trochę na ściance. - zachęcił nas nauczyciel.

02 czerwca, 2013

Odc. 11

" Podwójne życie "
Odc. 11
- No dobra, Ems. Mów, skąd się znacie. - rozkazała przyjaciółka. Zadzwonił dzwonek na lekcję.
- Mówiliśmy ci już. Znamy się tylko z widzenia. - ja i Morgan usiadłyśmy do ławki. Kilka sekund później byliśmy w kąplecie. Wszyscy patrzyli zdziwieni na Maksa. Wszyscy oprócz mnie. Dla nich było dziwne, że widzą faceta, który był w telewizji ( zdawał relację na temat I.A. ). Dla mnie jego widok wcale nie był dziwny, dlatego patrzyłam ze znużeniem w zeszyt.
- No dobra, a teraz mów, dlaczego nie interesuje cię facet, który był w telewizji. - szepnęła Morgan. Pokiwałam głową i zmarszczyłam czoło.
- Nie ma w tym nic ciekawego.
- Czasami cię nie rozumiem. - odszepnęła. W tym momencie tworzył się drzwi. Stanęli w nich wszystkie osoby, które uciekły, wraz z policją. Przestałam patrzeć w zeszyt i patrzyłam zdziwiona na moją kuzynkę.
- Co się stało? - spytała wychowawczyni przepraszając Maksa. Podeszła do policjantów.
- Ci uczniowie uciekli z lekcji. Znaleźliśmy ich w parku. - odpowiedział jeden z policjantów.
- Siadajcie. - spojrzała surowo na uczniów. - Zamienimy się też miejscami. Kamila, siadaj z Emily. Niech cię kuzynka pilnuje. - zamurowało mnie. Dlaczego to ja miałam jej pilnować?! - Morgan, siądziesz z Dave' m. A Marek siądzie sam za Emily i Kamilą. - Marek z niechęcią wstał i poszedł za mnie. Kamila z taką samą niechęcią siadła koło mnie. Spojrzałam na nią.
- Ani słowa. - warknęła. Wzruszyłam ramionami.
- Jak chcesz.
- Dlaczego ty zawsze musisz być taka wredna?! Na wszystko musisz chamsko odpowiadać! - Krzyknęła. To już nie był szept. Wszyscy patrzyli na mnie i Kamilę.
- Dziewczynki, proszę o ciszę... - powiedziała wychowawczyni.
- Jak mam być cicho, skoro ona nic innego nie robi, tylko przygaduje mi chamsko... Wiem, że źle zrobiłam idąc na wagary, ona nie musi mi tego wypominać! - awaruntowała się Kamila.
- Przepraszam, mogę zmienić miejsce? - spytałam.
- Jak wy razem wytrzymujecie w jednym domu? - spytał jakiś chłopak z klasy.
- Sama nie wiem. - wzruszyłam ramionami.
- Emily, przesiądź się do Dave'a. Morgan, ty siądziesz z Kamilą. - zakomendowała wychowawczyni. Wzięłam swoje książki i przeniosłam się do pierwszej ławki. Widziałam zazdrosne wzroki dziewczyn z klasy. Wszystkie chciały siedzieć z Dave'm, a udało się to tylko mi.
- Zobaczymy, czy na treningu też będziesz mieć takiego farta. - szepnął Dave. Posłałam mu spokojne spojrzenie.
- Oczywiście, że będę mieć.