21 czerwca, 2013

Odc. 19

" Podwójne Życie "
Odc. 19
           Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu, całkiem dużym, gdzie nie było szyb w oknach. Ściany były szare. W samym pomieszczeniu nic się nie było - nic oprócz mnie i moich koleżanek i kolegów z klasy, którzy, tak jak ja, byli związani. Zauważyłam, że wszyscy są już przytomni, i patrzą na mnie lub Morissa, który stał przy mnie i Dave'ie. Trochę się wystraszyłam. Po Dave'ie było widać, że on też, chociaż nie chciał tego okazywać. Zaczęłam szukać końców sznurka, którym byłam związana. W tym czasie Moriss mówił, w szczególności do mnie.
- Wreszcie się obudziłaś. Przypominasz mi teraz swoich rodziców, którzy, jak podejrzewam, również żyją. - Kamila posłała mi pytające spojrzenie. Ja natomiast kończyłam odwiązywać sznurek. - Powiedz mi, jakie to uczcie, gdy ma się umrzeć?
- Pozwól, że również zadam ci pytanie. Jak to jest, gdy nastolatki zaraz skopią ci tyłek? - wstałam. Dave zrobił to samo. Moriss odszedł pozwalając, żeby jego ludzie zbliżyli się do nas. Na razie szczęśliwe dla Morissa byłoby, gdyby to nam skopano tyłki. Dla nas za to, gdybyśmy mu skopali. Wyciągnęłam szybko telefon i próbowałam zadzwonić do Janet. Niestety, nie zdążyłam. Jeden z ludzi Morissa zaatakował mnie. Upuściłam telefon. Na szczęście nic mu się nie stało, więc moja siostra słyszała wszystko co działo się tam. Kątem oka widziałam, że Dave'owi nie szło za dobrze. Mi podobnie. Wreszcie Dave zemdlał, a ja musiałam sama walczyć. Próbując załapać ilu ludzi Morissa będzie próbowało mnie dorwać, walczyłam. Niestety, w pewnym momencie jeden z nich złapał mnie, podniósł do góry, i rzucił o ścianę. Z bólem głowy udało mi się wstać. Po minie Morissa widziałam, że był zaskoczony. W sumie ja też byłam. Na treningach nie miałam siły żeby wstać po tym, jak walczyłam z dziesięć minut. Teraz walczyłam minimum dwadzieścia, i miałam nadzieję, że Janet szybko przyjedzie. Nie wiedziałam ile jeszcze tak wytrzymam. Miałam nadzieję, że jak najdłużej, i żeby chociaż Dave mi pomógł. Niedoczekanie - mojego kolegę znowu związano, tym razem mocniej. Wiedziałam, że uwolnienie się zajmie mu chwilę. Wreszcie usłyszałam, jak ktoś zawołał mnie. Obróciłam się w stronę, z której dochodził głos, i przestałam walczyć. Dlaczego? Otóż Moriss trzymał nóż przy gardle Kamili.
- Nie zaryzykujesz? - spytał słodko. Nie odpowiedziałam. W tym czasie jego ludzie złapali mnie za ręce i zaczęli je wiązać. Nie opierałam się; miałam do wyboru śmierć kuzynki lub poddanie się. Oczywiście, wybrałam to drugie. Miałam nadzieję, że agenci zaraz przyjadą. - Agentom  jeszcze trochę zejdzie na dojechanie tutaj. Przez twój samochód na drodze jest małe utrudnienie. - zmarszczyłam czoło. Moja mina okazywała pewnie przerażenie.
- Co z nim zrobiłeś? - pytając się go zauważyłam, że w tym momencie mój głos był podobny do głosu Janet. A może po prostu cały czas był?
- Można powiedzieć, że sam wybuchł. - obrzuciłam go krytycznym wzrokiem. - Dave, nawet nie podchodź, bo ją zabiję. - odwróciłam się. Dave stał niedaleko mnie. Spojrzał na " drzwi ", które tak naprawdę były tylko dziurą w ścianie w kształcie drzwi, i kiwnął głową.
- Ok. - powiedział do Morissa zlewając wszystko. Już wiedziałam o co chodzi. Agenci przyjechali. Moriss wstał i podszedł błyskawicznie do okna. W tym momencie zasadziłam kopa ludziom, którzy trzymali mnie, co dało dobry skutek. Dalej nie musiałam walczyć - moim jedynym zadaniem było rozwiązanie się, ponieważ przyjechała moja siostra z resztą agentów.
        Po skończonej akcji wszyscy ( moja klasa i nauczycielka również ) do I.A., gdzie czekaliśmy w jednym z pokoi na rodziców osób z klasy. Ja i Dave zostaliśmy na chwilę poproszeni o rozmowę przez Maksa, który pochwalił nas. Po nim Alex również nas pochwalił. Dodał jeszcze, że żałuje, że nie widział tego. Ja jakoś nie żałowałam, a nawet cieszyłam się - popełniłam za dużo błędów walcząc.
- Emily... Krew ci płynie z głowy... - powiedział Dave, gdy wracaliśmy do pokoju.
- Co? - poszłam od razu do żeńskiej łazienki, która była dość blisko. Dave miał rację; z głowy lała mi się krew. - To pewnie od tego uderzenia w ścianę. - powiedziałam i skierowałam się w stronę pokoju.
- Nie idziesz z tym do Janet? - spytał zaskoczony.
- A po co? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, zatrzymując się.
- To może być dla ciebie groźne, Emily. - powiedział głos z tyłu. Odwróciłam się. To był Marcos. - Poczekaj, pójdę zawołać Janet. - zanim zdążyłam zaprotestować, Marcos zniknął mi z pola widzenia. Wrócił dwie minuty później z naszą siostrą.
- Pokaż to, Ems... - powiedziała i zaczęła oglądać moją głowę.
- Nic mi nie jest. - powiedziałam.
- Nie byłabym tego taka pewna. Emi, to może być groźne. - powiedziała Janet. Chciałam coś odpowiedzieć, ale nie zdążyłam. - Cholera... Jedziemy do szpitala...
- Po co? Nic mi nie jest! - zaprotestowałam.
- Lekarz to oceni. Janet, zwolnij nas u Maksa, ja pójdę już z Młodą do samochodu. - powiedział Marcos. Przestałam stawiać opór i pojechaliśmy do lekarza, który nie chciał mi powiedzieć co mi jest. Powiedział tylko Janet i Marcosowi, którzy wyglądali po tym na bardzo zmartwionych. Jednak gdy zauważyli, że na nich patrzę, zmieniali wyraz twarzy. Uśmiechali się i mówili, że wszystko będzie dobrze.
       Godzinę później byliśmy znowu w I.A. Co prawda, lekarz kazał mi pójść od razu do domu, ale musieliśmy wrócić do pracy. Tam, po wejściu zobaczyłam jak Maks stoi koło jakiś starszych ludzi, którzy na oko byli po pięćdziesiątce. Nie musiałam długo czekać, aby dowiedzieć się, kim oni są.
- Mamo, tato... Co wy tutaj robicie? - spytała Janet. Byłam zaskoczona. I to bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz