" Podwójne Życie "
Odc. 8
We wtorek Kamila czekała na mnie w hallu zamiast przed samochodem, ponieważ padało. Jednak deszcz nie zepsuł jej humoru - przez całą drogę do szkoły mówiła mi, jak to bardzo nie może doczekać się drugiego dnia w nowej szkole. Ja tylko kiwałam głową, i chciałam jak najszybciej dojechać do szkoły. Nie dlatego, że nie mogłam doczekać się zerwania z Markiem - tego najbardziej się obawiałam. Kolejną rzeczą którą się obawiałam, była taka, że usnę podczas jazdy. Kamila chyba zauważyła to, bo spytała się, czy wszystko O.K.
- Tak, wszystko dobrze. Jestem tylko troszkę śpiąca. - uśmiechnęłam się. Oczywiście, uśmiech był wymuszony, a moja odpowiedź kłamstwem. Nic nie było dobrze - musiałam chronić swoją rodzinę i osoby które były dla mnie ważne. A z najważniejszą z nich musiałam zerwać. To naprawdę nie było przyjemne.
Wysiadłam z auta i wraz z kuzynką skierowałam się w stronę szafek. Gdy dotarłam do mojej, wpisałam kod i wyciągnęłam książki. W tym czasie podszedł do mnie Marek.
- Cześć. - przywitał się. Zamiast odpowiedzieć mu " cześć ", powiedziałam tylko nie patrząc na niego:
- Muszę z tobą zerwać.
- Dlaczego? Coś się stało. - pokręciłam głową i odważyłam się na niego spojrzeć.
- Nic. Po prostu będzie tak dla nas lepiej. - westchnęłam cicho.
- Emily, widzę, że coś się dzieje. - znowu pokręciłam głową.
- Nic się nie dzieje. - szepnęłam i poszłam pod klasę.
Na wszystkich lekcjach spałam. Wyjątkiem był wf. Gdybym miała jak, pewnie usnęłabym. Przynajmniej był na ostatniej lekcji, przez co nie byłam już tak bardzo śpiąca, chociaż ławka nie zastąpi łóżka. Szczerze mówiąc dziwię się, że nauczyciele nie okrzyczeli mnie za to spanie na ławce.
Po szkole odwiozłam Kamilę do domu, a sama pojechałam do pracy. Akurat mieliśmy uczyć się jak groźni są niektórzy przestępcy. Według mnie, to są najgorsze zajęcia - nie uczymy się nic przydatnego, a tym bardziej, że gdy będę chciała się czegoś o przestępcach, mogłam po prostu odpalić laptopa i włączyć program, a następnie znaleść i przeczytać informacje o danym złodzieju.
Do domu wróciłam po dwudziestej. Nie mogłam się już doczekać, aż wezmę ciepłą kąpiel i pójdę spać, tym razem w moim łóżku, a nie na ławce. Jednak dalej bałam się, że coś stanie się mojej rodzinie. Postanowiłam jednak, że na razie nie będę o tym myśleć, i po prysznicu włączyłam laptopa. Weszłam na facebooka, gdzie, niestety, był dostępny Marek, który od razu do mnie napisał " co się dzieje? ". Odpisałam, że nic. Napisał, że musi się coś dziać. Odpisałam: " Jeszcze raz mówię ci, że nic się nie stało. Muszę już iść, weszłam tylko na chwilę. Pa " i wylogowałam się z facebooka. Następnie zamknęłam klapę od laptopa i westchnęłam. Chciałam napisać sms'a do Amy. Niestety, zostawiłam go na dole. Musiałam po niego zejść, nie było innego wyboru. Wstałam z łóżka i wyszłam na korytarz. Światło było zgaszone, więc rodzice pewnie spali. Przemknęłam się po cichu do kuchni i miałam już wziąć mój telefon i klucze od auta, które zostawiłam razem z komórką, gdy usłyszałam jakiś dziwny szelest. Postanowiłam, że później wezmę telefon. Znalazłam na ścianie włącznik światła, i już miałam go zaświecić, gdy ktoś złapał mnie od tyłu za buzię.
- Nie krzycz, a nic ci się nie stanie.- rozpoznałam głos Morissa. Zmarszczyłam ze strachu czoło i stałam jak sparaliżowana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz