28 sierpnia, 2013

Odc. 35

    Zanim przeczytacie odcinek, zapraszam do zakładki "3 miesiące bloga" :)
"Podwójne Życie"
Odc. 35
           Jedyne co pamiętam oprócz mojego chłopaka we krwi, to to, że zaczęłam krzyczeć jego imię. Ktoś mnie objął, próbował uspokoić, i mówił, że Marek. nie żyje. Nic więcej nie pamiętam.
            - Jak to się stało? - spytałam po raz kolejny Morgan leżąc w łóżku. Wiedziałam, że wyglądam okropnie.
- Już ci mówiłam...
- Jak to się stało?
- Patrzyliśmy przez okno. On się wychylił i wypadł. - patrzyłam tępo w ścianę. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że Marek nie żyje. Mój Marek. Mój Marek, o którego mama mi kazała walczyć. Mój Marek, którego widziałam martwego... - Emily... Przykro mi... - pokiwałam tępo głową. - Proszę cię, przestań... Uśmiechnij się... On by tego nie chciał...
- Skąd możesz wiedzieć, co on by chciał?! Nie znasz go, więc nie mów nic o nim! - wstałam i podeszłam do okna. Z oka popłynęły mi łzy. Dopiero wtedy zrozumiałam, że nakrzyczałam na Morgan, mimo, że nic złego nie powiedziała i nie zrobiła. - Przepraszam, Morgan. - odwróciłam się do niej. - Tęsknie za nim.
- Widać. - posłałam jej zdziwione spojrzenie. - Zachowujesz się zupełnie inaczej niż zwykle. I chciałabym porozmawiać z tobą o czymś, chociaż wiem, że to nie odpowiedni moment, ale póki mam odwagę...
- Co jest, Morgan?
- Ukrywasz coś przede mną. Widzę to po tobie, Ems. Boli mnie to, że nie jesteś ze mną szczera.
- Wiesz o mnie wszystko. - skłamałam.
- Nie kłam, dobrze? Nie chcę się z tobą kłócić. Chcę, żebyś była wobec mnie fair. Ja ci mówię wszystko o mnie. - cholera. Przecież nie mogłam jej powiedzieć. Usłyszałam dziwny dźwięk, jakby wywalonych drzwi. Zbiegłam szybko na dół. Na dole stał jakiś facet, nieznajomy, a drzwi... drzwi były wywalone. Koło mnie stanęła Morgan.
- Kim pan jest?
- Nie ważne kim ja. Ważne kim ty jesteś, Emily.
- Skąd zna pan moje imię?!
- Zróbmy tak. Pójdziesz ze mną grzecznie, a obiecam ci, że zginiesz szybko i bezboleśnie. Wierz mi, to jest korzystniejsza oferta od tej, którą oferuje ci Moriss. - oferta?! - Widzisz, Moriss będzie próbował cię zabić powoli i boleśnie...
- Morgan, idź na górę! - odwróciłam się do przyjaciółki. Niestety, nie posłuchała mnie. Zaczęłam walczyć z nieznajomym. Upadłam i uderzyłam głową o podłogę. Wtedy stało się coś, czego zupełnie nie przeczuwałam. Byłam zaskoczona widokiem... Morissa.
- Zostaw ją. Ja byłem pierwszy. - wykorzystując to, że dwaj mężczyźni zaczęli się kłócić, wstałam, złapałam Morgan i poszłam szybko, ale cicho, na górę. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Janet. Powiedziałam jej, że Moriss i jeszcze jakiś koleś próbują mnie zabić. Obiecała, że zaraz przyjedzie. Po skończonej rozmowie, Morgan chciała wyjaśnień.
- Nie teraz, ok? Chciałabym pozostać przy życiu, a jeśli nie będziemy cicho, nie uda się to ani mnie, ani tobie! - usłyszałam kroki. - Ciii! - przystawiłam palca do ust, i schowałam się z przyjaciółką. Miałam tylko nadzieję, że uda mi się wytrzymać do przyjazdu Janet. Niestety, szanse miałam nie wielkie. Bałam się o siebie i Morgan. Musiałam nas chronić przed Morissem i tym drugim gościem, ale strach mnie paraliżował. Nie mogłam dzięki niemu trzeźwo myśleć. Co się ze mną działo?! Przecież byłam agentką! Nie mogłam się dać strachu! No i przecież nie raz walczyłam z Morissem, więc co mi zaszkodzi jeden przestępca więcej?! Pomimo tego modliłam się, żeby Janet już przyjechała. Modliłam się tak około pięciu minut, aż wreszcie przyjechała z resztą agentów. Aresztowali i jedno, i drugiego. Morgan była przerażona, i kazała mi to wyjaśnić. Byłam jej to winna.
- Zostawię was same. - powiedziała Janet i zeszła na dół. Poszłam z przyjaciółką do mojego pokoju.
- Wiem, że to źle wygląda... I w sumie tak jest... - pokręciłam głową. - Morgan, nie wiem od czego zacząć...
- Może zacznij od początku? Jak to się stało, że oni chcą twojej śmierci?
- Jestem agentką. - szepnęłam. - Moi rodzice i rodzeństwo też nimi są. Moriss to ich wróg. Myślał, że kiedyś zginęłam, ale tak nie było. Dlatego robi wszystko, żebym teraz była martwa. Drugiego mężczyzny nie znam. Widzę go pierwszy raz na oczy. - popatrzyłam na Morgan. Jej mina mówiła, że nie zrozumiała z tego nic.
- Poczekaj chwilę... Kim jesteś?!
- Agentką. Szpiegiem. Jak wolisz. Pracuję dla I.A.
- I.A.?! Przecież tam pracuje ojciec...
- ... Dave'a. Tak, zgadza się. To mój szef.
- Dave też w tym jest, tak? - pokiwałam głową. Bałam się, jak za chwilę zareaguję. To nie jest wiadomość, o której człowiek dowiaduje się codziennie. Patrzyłam na Morgan czekając na jej reakcję. - Cały czas byłaś smutna dzięki Morissowi, tak? On ci ukradł laptopa? - pokiwałam głową. - Dlaczego nic nie mówiłaś? Dałybyśmy sobie z tym radę.
- Morgan, o tym nikt nie może wiedzieć. To kim jestem jest tajemnicą.
- Mówisz to tak, jak byś była jakimś potworem. Nie jesteś nim.
- Jestem. Okłamałam cię. Okłamałam Marka. - łzy zaczęły mi lecieć po policzku. Przyjaciółka przytuliła mnie.
- Nie płacz. Kocham cię, Emily. Nie ważne czy mnie okłamujesz, czy nie. Zawsze jesteś i byłaś moją przyjaciółką. No i wyjaśniło się, dlatego tak dużo czasu spędzasz z Dave'em. - uśmiechnęłam się. Oczywiście chodziło jej o to, że kocha mnie jak siostrę.
- Też cię kocham. - jak siostrę, oczywiście. - Z Dave'em spędzam o wiele czasu niż ci się wydaje... Po szkole mam treningi z nim.
- No tak, przecież po szkole pracujesz. Ile godzin?
- Cztery.
- Mało.
- Mało?! Spróbuj pójść na nie i wytrzymać godzinę! Alex, mój nauczyciel, potrafi nam dać nieźle w kość! Ale i tak należy do jednych z łagodniejszych nauczycieli.
- Kto należy do ostrych?
- Z całą pewnością Maks i Janet, moja siostra.
- Jest aż taka ostra?
- I to bardzo. Ale to normalne w I.A. Chcą nas przygotować do późniejszej pracy.
- Późniejszej?
- Tak. Po wszystkich etapach treningu pracujemy. Chodzi o to, że łapiemy przestępców, próbujemy rozgryźć gdzie są po ucieczce, co kombinują. Trenujemy młodych. Mamy też w I.A. więzienie, więc trzeba też pilnować więźniów. - usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu.
- Emily! - usłyszałam głos mamy. Zbiegłam na dół. - Możesz mi to wyjaśnić?
- Jak powiem "Moriss" i "jeszcze jeden gościu, którego nie znam" wystarczy? - mama kiwnęła głową.
          Znowu mi to się śniło. Śnił mi się cały ten wypadek. Jak gadałam z Dave'em. Jak poszłam na górę. Jak wyszłam na dwór. Jak widziałam mojego chłopaka całego we krwi. To wszystko spowodowało, że rano poszłam do szkoły niewyspana. Na jednej z lekcji usnęłam, a na przerwy budziłam się. Na przerwach wszyscy pytali się mnie, jak się czuję, czy już pogodziłam się ze śmiercią mojego chłopaka. Odpowiadałam "czuję się dobrze" oraz "nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie". Pierwsza odpowiedź była kłamstwem. Nie czułam się dobrze, tęskniłam za Markiem. Druga odpowiedź była prawdą. Nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie.
          Weszłam na salę gimnastyczną, przebrana. Miałam teraz w-f, a potem trening w I.A. Zaczynałam dopiero tego dnia, wcześniej nie mogłam. Wszyscy moi koledzy i koleżanki patrzyli na mnie z zaniepokojeniem. Z resztą nauczyciele też. Bez potrzeby byli zaniepokojeni. Przecież wszystko było dobrze, oprócz tego, że Marek nie żyje. Do tego, że Moriss próbuje mnie zabić przyzwyczaiłam się już.

3 komentarze:

  1. W końcu powiedziała Morgan o tym, że pracuje w I.A. :) Ciekawi mnie kim jest ten drugi gość? Ogólnie rozdział bardzo fajny :)

    Czekam na dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę doczekać się następnej części ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba <3
    http://thedemonsofthenight.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń